Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Solidarność z krótkim terminem przydatności - komentuje Ewa Czarnowska-Woźniak

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ukraińskie dzieci na papier przelewają swe wojenne emocje, niektórzy polscy internauci wylewają w sieci hejt
Ukraińskie dzieci na papier przelewają swe wojenne emocje, niektórzy polscy internauci wylewają w sieci hejt Fot. Tomasz Czachorowski
Tak się złożyło, że kilka dni przed ogłoszeniem strajku przez pracowników MZK, siedziałam sobie – w drodze do pracy, jak zawsze komunikacją publiczną – w tramwaju, na pętli. I…

Do odjazdu zostało jeszcze kilka minut, siedząca obok pani motornicza, która zakończyła zmianę, wdała się w pogawędkę z panem motorniczym, który dowodzenie tramwajem od niej przejmował. Pani wykładała krótki kurs ekonomii: o tym, że buduje dom w podbydgoskiej miejscowości, ale nic na siłę, będą go z mężem wznosić powolutku, po kawałku, tyle, na ile pensji starczy, tak, by nie brać zbyt dużego kredytu. Pan motorniczy kiwał przychylnie głową, złapałam się na tym, że prawie chciałam zrobić to samo, przekonana do tych argumentów, choć mnie, mieszkanki bloku spółdzielczego i klientki MZK, wizja własnego domku na wsi nijak nie dotyczy.

Potem pracownicy MZK wystrzelili ze swoimi postulatami egzekwowanymi siłą, i ja, blokers, zostałam ze swoją sieciówką (108 PLN) jak Himilsbach z angielskim, w podobnej sytuacji mając męża (kolejne 108 PLN). Mam komfort pracy z domu (prąd i inne media – ile PLN?), mąż go nie ma, dorzucił więc do strajku podróż prywatnym autem (z jednego końca miasta na drugi – suma PLN?). W tak policzalny sposób moja rodzina wsparła protest w MZK. Stać mnie na to? Skoro wspomogłam narodową zbiórkę na bayraktara, mogę i współmieszkańców w błękitnych polo. Tyle, że ten proukraiński gest wyszedł ode mnie, zrobiłam to dobrowolnie, a to… Drobiazg?

To Cię może zainteresować

Bardziej, z redaktorskiego punktu widzenia, martwił mnie kompletny brak komunikacji pomiędzy strajkującymi a władzami miasta. I kompletnie rozjechany ogląd sytuacji przez mieszkańców Bydgoszczy, najbardziej emocjonalnie wyrażany na Facebooku. Łapałam się za głowę, czytając różne wpisy na Fb. Absolutnie zrozumiałe jest to, że są emocjonalne, subiektywne, ale w większości totalnie oderwane od jakiejkolwiek rzeczywistości ekonomicznej i prawnej. Smutne bardzo, ale lawinowo dowodzimy tym braku elementarnej wiedzy na temat kompetencji, relacji, zależności. Prawda, nie każdy musi się na tym znać "bardziej”, ale gdy fora zalewają strumienie świadomości, podlewane często wulgarnym dorzucaniem do pieca… Protestujący mieli na początku – w moim odczuciu, dość nieoczekiwanie – bardzo duże wsparcie od bydgoszczan, którzy również w mediach społecznościowych tłumnie wyrażali swoje poparcie, mimo że efekty tzw. strajku dotkliwie uderzały w nich, a nie w prezydenta czy miejskich urzędników. Słusznie zauważali wszak, że to oni godzinami podróżują teraz do pracy czy domu, a nie pan Bruski.

Ale dawali, zwłaszcza na początku, duże wsparcie protestującej załodze MZK. "Walczcie o swoje, my możemy pocierpieć”. Przynajmniej do czasu, bo z jego upływem ton zaczął się zmieniać, na "Weźcie się do roboty, my też mamy ciężko”.

Wydaje mi się, że tak to jest ze wszelkimi zrywami solidarnościowymi. Na początku wojny w Ukrainie, pojedynczy, zwykle natychmiast pacyfikowani, internauci, okazywali zadawnioną nienawiść do sąsiedniego narodu. Wielka reszta rzuciła się do pomocy. I poparcia. Z czasem zaczęło lawinowo przybywać kpin, niechęci, sączenia jadu

(co trzeba mieć jednak w głowie, żeby pod relacją z wystawy dziecięcych rysunków, dotyczących reakcji małych Ukraińców na wojnę, dać fejsowy komentarz "ha ha”?!)

Tak bardzo, że się nawet zastanawiam, czy dawać relacje z jakichś sympatycznych proukraińskich wydarzeń w mieście, żeby nie przykrył ich hejt. Nie tak dawno, partnerskie miasto Bydgoszczy, Krzemieńczuk, doświadczyło dotkliwie okrucieństwa wojny – zbombardowano tam centrum handlowe, było wiele ofiar. Poza formalnymi kondolencjami ze strony UMB i radnych, przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Nie stać nas już na nic innego? Ktoś jeszcze wpłaci na bayraktara, ktoś zaoferował podwózkę czekającym na zastępczą komunikację. Lecz koniec końców, zawsze przecież zostajemy ze swymi indywidualnymi perspektywami, działaniami. I priorytetami. Jak pani motornicza ze swym długofalowym, pogodnym, bezpiecznym planem domku na wsi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera