Chodzi oczywiście o koszty przyłączenia się do miejskiej sieci kanalizacyjnej. Jest jednak jeszcze jeden problem - tajemnicą poliszynela jest, że funkcjonują na terenie ogrodów działkowych czarne owce - posiadacze nieszczelnych szamb, które nigdy nie były opróżniane. W momencie podłączenia altany do sieci może wyjść to na jaw.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Kodeks wykroczeń przewiduje za taki proceder karę w wysokości nawet 5 tysięcy złotych. Co więcej, gmina może nakazać - na koszt działkowca - usunięcie zmian w ziemi, do których doszło poprzez zanieczyszczenie domowymi ściekami. To kolejne kilka tysięcy złotych.
PRZECZYTAJ:Szamba znikną z miejskich ogrodów [REWOLUCJA NA DZIAŁKACH]
PRZECZYTAJ:Użytkownicy działek spłacają podłączenie ogrodów do miejskiej kanalizacji
Moim zdaniem każdej wymianie szamba na przyłącze powinna przyglądać się straż miejska, a tych, którzy przez lata nas truli i wpuszczali ścieki - niekiedy w bliskiej odległości od ujęć wody - surowo i przykładnie ukarać.