W każdej sytuacji zagrożenia zdrowia i życia najważniejszym czynnikiem jest czas. Aby służby ratownicze mogły z powodzeniem nieść pomoc, konieczna jest dobra łączność.
- Brakuje nam własnego centrum koordynacji ratownictwa, ale jest duża szansa, że powstanie już niebawem - mówi Aleksander Maćkowski, prezes zarządu Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w województwie kujawsko-pomorskim.
- Prowadzimy zaawansowane rozmowy z operatorem sieci Plus GSM, by wyposażyło takie centrum, podobne do innych, już działających w kraju. Chcielibyśmy, by wystartowało ono na początku tegorocznego sezonu wodnego.
Okrężną drogą
Dlaczego to takie ważne? - Dziś zgłoszenie z Kujawsko-Pomorskiego pod 601 100 100 - najbardziej znany numer ratownictwa wodnego w kraju - odbierane jest przez dyżurnego operatora w... Sopocie. Dopiero on łączy się z dyżurującymi ratownikami na naszym terenie i przekazuje informację do najbardziej zainteresowanych. Upływa cenny czas, ale nie tylko on.
- To nasi ratownicy znają najlepiej województwo, czego trudno wymagać od kolegów z Sopotu - tłumaczy Aleksander Maćkowski. - Poza tym problemem są: zdenerwowanie zgłaszających, ich częsty brak dobrej orientacji w terenie, jeziora i miejscowości o tej samej nazwie. To wszystko spowodować może, że pomoc trafi do potrzebujących z opóźnieniem.
Bydgoscy ratownicy przygotowali już odpowiednie pomieszczenie, w którym pracować będzie dyżurny. Teraz czekają już tylko na dostawę potrzebnego sprzętu.
Czekają na sprzęt
System ratownictwa wodnego rozwijany jest od lat, jednak do doskonałości - szczególnie w zakresie sprzętu, jeszcze sporo mu brakuje. Ratownicy marzą na przykład o tym, by w związku z pomyłkami popełnianymi przez zgłaszających, dysponować możliwością identyfikacji, z jakiego miejsca wykonywane jest połączenie. Pozwoliłoby to zminimalizować możliwość pomyłek i dotrzeć z pomocą jak najszybciej.