https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skaczące koty i długie szyje kobiet

Justyna Król
Karolina Sypniewska kontynuuje podróż na Wschód. Za nią pobyt w Rosji, Mongolii, Chinach, Japonii, Wietnamie i Kambodży. Kolejnym punktem wyprawy był Laos.

Karolina Sypniewska kontynuuje podróż na Wschód. Za nią pobyt w Rosji, Mongolii, Chinach, Japonii, Wietnamie i Kambodży. Kolejnym punktem wyprawy był Laos.

<!** Image 2 align=right alt="Image 71237" sub="Nasza podróżniczka Karolina wśród kobiet z tradycyjnymi obręczami /Fot. Archiwum">Urzekły ją wysepki na brązowej rzece Mekong. Leżenie w wygodnym hamaku, ciekawa książka i owocowy shake to jeden ze sposobów na miłe popołudnie w tej okolicy. Przy okazji bydgoszczanka zwiedziła też Myanmar.

Już samo przejście graniczne między Kambodżą i Laosem zachwyciło naszą podróżniczkę. - Niepowtarzalny widok, pełen harmonii i spokoju. Mały drewniany domek, hamak, pies, kury, krowy, wokół las. W takich warunkach pracują tam celnicy - opowiada bydgoszczanka. Laos ujął ją także bardzo przyjaznym nastawieniem mieszkańców do odwiedzających kraj turystów. - Niesamowicie wypoczęłam na Don Det, jednej z wysepek na brązowej rzece Mekong. To niezwykle spokojna okolica. Wieczorem wyłączają tu elektryczność i robi się zupełnie ciemno. Jeszcze spokojniejsza jest stolica Laosu - Vientiane. Będąc tam, postanowiłam postarać się o wizę do Myanmaru, czyli dawnej Birmy. Nie było to łatwe, ale udało się - mówi.

Laos bydgoska studentka zwiedzała z nowo poznanymi Kanadyjką i Anglikiem. Turkusowe, zapierające dech w piersiach laguny i przepiękne jaskinie w Vang Vieng, odkrywali na rowerach. Poznali też na własnej skórze, co znaczy „tubing” - czyli popularny w tej okolicy spływ na wielkich oponach w dół rzeki.

<!** reklama>Lecąc samolotem do dawnej Birmy, nasza podróżniczka poznała mieszkankę Krakowa, z którą kontynuowała podróż. Gdy dotarła do Myanmaru, czekało ją mnóstwo wrażeń. - Bardzo zdziwiły mnie tutejsze kobiety, noszące na twarzach tak zwaną „tanakhę”, czyli specyficzny make-up, bardziej przypominający maseczkę, jednocześnie chroniącą przed tutejszym słońcem. Mężczyźni z kolei chodzą w „longyi”, czyli wiązanych w pasie spódnicach. Zabawne też jest to, że w lokalnych barach i restauracjach, gdy brakuje drobnych, reszta wydawana jest w cukierkach lub papierosach - relacjonuje. Nasza podróżniczka zwiedziła stolicę, a także okolicę pięknego jeziora Inle. Dotarła, między innymi do klasztoru, gdzie mnisi trenują skaczące koty. Odwiedziła też rodzinę kobiet o przedłużonych szyjach. Według tradycji, dziewięcioletnim dziewczynkom zakłada się na szyję 5 obręczy, ale z czasem ich liczba rośnie nawet do 25.

Następny cel podróży Karoliny to Tajlandia, a o kolejnych wrażeniach z wyprawy napiszemy już wkrótce.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski