[break]
Plastik w pojemnikach na szkło, odpady zielone tam gdzie papier, popiół - niekiedy gorący - w odpadach plastikowych. Nie radzimy sobie z segregacją śmieci. Niektórzy nie rozumieją, jak to ważne i bezrefleksyjnie wyrzucają śmieci do dowolnego, niezapełnionego kosza. Inni być może i chcieliby segregować, tylko nijak nie są w stanie pojąć obowiązujących zasad. Jeszcze inni programowo nie chcą „bawić się” w selektywną zbiórkę odpadów i przyznają, że robić tego nie będą, zgadzając się na wyższe koszty odbioru zmieszanych śmieci. Tyle że takich uczciwie stawiających sprawę jest w Bydgoszczy około 3 procent. Cała reszta solennie przyrzekła, że selekcjonować odpady będzie, a dzięki temu płaci za wywóz odpadów mniej.
- Po tym, co znajdujemy w koszach na śmieci na terenie blokowisk, widać, że segregacja to w wielu przypadkach fikcja. Radzi sobie z tym może połowa mieszkańców, reszta nie umie lub nie chce tego robić - zauważa Bożena Pawlak, rzecznik prasowy Remondisu.
To wystarcza, by w pojemnikach odpadów przeznaczonych do recyklingu panował totalny chaos, za który nikt nie odpowiada.
Anonimowość w śmieciach
- Na terenie blokowisk nikomu nie udowodni się, że to on wyrzucił śmieci do niewłaściwego pojemnika, panuje anonimowość, przecież nie można postawić przy każdym śmietniku osoby, która sprawdzać będzie, co kto i gdzie wrzuca. Ale dla nas to spory problem, który powoduje wzrost kosztów przetwarzania odpadów; na taśmę trafia wiele takich, które nie nadają się do recyklingu - podkreśla Bożena Pawlak.
PRZECZYTAJ:„Dzicy” też produkują śmieci!
W Bydgoszczy pojawiły się jednak komisje, które sprawdzają zawartość śmietników. Jeśli mieszkańcy w deklaracjach zobowiązali się do segregacji, a w rzeczywistości tego nie robią, mogą ponieść konsekwencje finansowe. Jedna z takich komisji pracowała niedawno przy ul. Przyrzecze (była to prawdopodobnie komisja z ADM, która reagowała na uwagi firm, które zgłosiły się prośbą o interwencję do Urzędu Miasta Bydgoszczy).
- Bydgoszcz została podzielona na dziewięć sektorów, w każdym z nich mamy swojego inspektora, który może sprawdzić, jak wygląda kwestia segregacji. Zwykle odbywa się to tak, że ekipa, która zajmuje się odbiorem odpadów, widzi rażące, powtarzające się nieprawidłowości i zawiadamia nas o tej sytuacji - tłumaczy Adam Musiała, dyrektor Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi. - Urząd kieruje pisma z uwagami do zarządców nieruchomości - spółdzielni i wspólnot z prośbą o zwrócenie większej uwagi na selekcję śmieci. Niekiedy pism potrzeba kilka.
Lepiej ludzi edukować niż karać
- Stawiamy na edukację, rok w rok poprawiamy poziom recyklingu, od 10 procent w 2012 roku do 21 procent w 2014. Ale to ciągle mało, patrząc na to, że do roku 2020 zgodnie z unijnymi porozumieniami połowa śmieci ma być odzyskiwana - podkreśla dyrektor.
Choć urząd na nikogo nie nałożył kary, ani nie podniósł stawek za wywóz śmieci (może to zrobić wobec osób lub wspólnot mieszkaniowych notorycznie łamiących zasad segregacji) to jest to tylko kwestią czasu.
- Nasze ekipy specjalnie oznaczają pojemniki na śmieci, przyklejają tam żółte trójkąty na znak, że w danym pojemniku nie było tych odpadów, na które zostały przeznaczone. Trzy trójkąty to interwencja w ratuszu - tłumaczy Bożena Pawlak.
