Irina Gen jest nauczycielką języka angielskiego w półmilionowym rosyjskim mieście Penza, które leży nad Surą. Prawdopodobnie jedna z jej uczennic z ósmej klasy nagrała wykład i upubliczniła go w sieci. Reakcja śledczych była natychmiastowa. Prokuratorzy postawili 45-letniej nauczycielce zarzuty karne, ponieważ - jak to ujęto - rozpowszechniała „wyraźnie nieprawdziwe informacje o siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej”.
Sama nauczycielka mówi, że nie żałuje tego, co powiedziała i zachowywała się właściwie w rozmowach z uczniami o trwającym na Ukrainie krwawym konflikcie.
Gen: Myślę, że postąpiłam właściwie. Nie żałuję tego. Jedynym problemem jest to, że nie udało mi się dotrzeć do umysłów naszych uczniów. Doczekaliśmy czasu donosów i doskonale to rozumiemy.
Jej zdaniem, było tak, że to jeden z jej uczniów, którego ojciec pracuje w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa powiadomił ojca o jej poglądach i machina śledcza ruszyła.
- Myślę, że to wszystko wyszło od ich rodziców. To znaczy, że jedno dziecko w jakiejś rozmowie wspomniało, że ich nauczyciel angielskiego miał zupełnie inny punkt widzenia - powiedziała Gen.
