Ten żenujący - przyznam - żart dobrze wyjaśnia moje nastawienie do nowego Dworca Głównego PKP. Wydawałoby się, że nie może być nic gorszego od koszmarka, który zniknął przed rokiem. Dziś, po zamontowaniu większej części płyt szklanej elewacji budynku, można już wyrobić sobie pogląd, jak nowa stacja wpisała się w krajobraz miasta.
Pierwszą reakcją była ulga. Koniec prac bliżej niż dalej, koniec koszmaru dworca tymczasowego i błądzenia po remontowanych peronach.
Prawdziwa refleksja przyszła później: - Co to jest???
Być może akceptacja jeszcze się pojawi. Może moje nastawienie zmieni się po obejrzeniu wieczorem przecudnie iluminowanej, mieniącej się kolorami szklanej bryły... Nie wiem. Natomiast przypomina mi się anegdota o francuskim pisarzu, krytyku wybudowania stalowej wieży w centrum Paryża. W kawiarni na jej szczycie spotkał go zdziwiony kolega literat. - To jedyne miejsce w mieście, gdzie nie muszę na nią patrzeć - usłyszał.