Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych sformułowało w stronę NATO żądania, które według Kremla są konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa w regionie.
Moskwa oczekuje zablokowania przystąpienia do NATO Ukrainy oraz Gruzji, ponieważ takie rozszerzenie zdaniem rosyjskiego MSZ, prowadziłoby do rozmieszczenia tam systemów rakietowych, które mogłyby być wymierzone w Rosję.
- W fundamentalnym interesie bezpieczeństwa europejskiego konieczne jest formalne odwołanie decyzji szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku, że 'Ukraina i Gruzja staną się członkami NATO – stwierdzono w oświadczeniu MSZ Rosji.
Oprócz tego zaproponowano kroki, które pozwoliłyby na zmniejszenie napięcia w regionie, między innymi przeprowadzenie ćwiczeń wojskowych w uzgodnionych limitach od granic Rosja-NATO, czy ustanowienie bezpiecznych odległości między okrętami wojennymi i samolotami na Morzu Bałtyckim i Czarnym.
Reakcja NATO
Prawie natychmiastowo na oświadczenie Rosji odpowiedział Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg. Podczas spotkania z nowym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem odrzucił rosyjskie żądania dotyczące Ukrainy i Gruzji stwierdzając, że „podstawową zasadą jest to, że każdy naród ma prawo wybrać własną drogę oraz to, jakiego rodzaju uzgodnień dotyczących bezpieczeństwa chce być częścią”.
- O stosunkach NATO z Ukrainą decyduje 30 sojuszników zjednoczonych NATO oraz Ukraina. Nikt inny. Nie możemy zaakceptować, że Moskwa próbuje przywrócić system, w którym wielkie mocarstwa, takie jak Rosja, mają strefy wpływów, w których mogą kontrolować i decydować sobie o tym, co robią inne kraje – podkreślił Stoltenberg.
Oświadczenie wydała także strona gruzińska: - MSZ Gruzji uważa deklarację resortu spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej o konieczności unieważnienia decyzji szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 r. o przyszłym członkostwie Gruzji i Ukrainy w NATO za nie do przyjęcia - zaznaczono w sobotnim komunikacie.
Wzrost napięcia
Od kilku tygodni rośnie napięcie na granicy Ukrainy i Rosji, gdzie gromadzi się armia rosyjska. Uważa się, że w pobliżu granic Ukrainy zgromadziło się ponad 90 000 rosyjskich żołnierzy. Kijów i jego sojusznicy z NATO oceniają, że takie działanie Kremla może skończyć się ewentualną inwazją na Ukrainę. Ukraińskie władze oceniły, że taka ofensywa mogłaby nastąpić pod koniec stycznia bądź na początku lutego. Z drugiej strony Rosja odrzuca te oskarżeni.
We wtorek odbyła się rozmowa na linii Biden-Putin, podczas której prezydent USA ostrzegł, że w razie inwazji na Ukrainę NATO odpowie „silnymi sankcjami i innymi środkami”. Krem natomiast oskarżył zachód o eskalowanie konfliktu i domaga się gwarancji, które wykluczałyby rozszerzenie struktur NATO dalej na wschód.
Szacuje się, że ponad 14 000 osób straciło życie w ciągu siedmiu lat konfliktu, odkąd w 2014 roku wspierane przez Rosję siły zajęły duże obszary wschodniej Ukrainy.
