Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[RETRO] Zagrał z taką mocą wyrazu i niezwykłą siłą, że aż pękła struna w fortepianie

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Tak wyglądał Małcużyński na promującym młodego pianistę wyretuszowanym zdjęciu w ostatnich latach przed II wojną światową
Tak wyglądał Małcużyński na promującym młodego pianistę wyretuszowanym zdjęciu w ostatnich latach przed II wojną światową Wikipedia
Uznanie jako pianista zyskał już przed II wojną światową, zwłaszcza po zajęciu trzeciego miejsca w Konkursie Chopinowskim w 1937 roku.

Witold Małcużyński był bez wątpienia po Ignacym Janie Paderewskim drugą z najwybitniejszych postaci polskiej pianistyki w XX wieku. Zasłynął głównie jako jeden z najwybitniejszych odtwórców kompozycji Chopina, z których interpretacją objechał parokrotnie cały ówczesny cywilizowany świat.

Przyjechał po przełomie

Z Polski Małcużyński wyjechał na dalsze studia muzyczne do Paryża, gdzie zaskoczył go wybuch wojny. Po jej zakończeniu osiedlił się w Wielkiej Brytanii. Nadal koncertował w wielu krajach świata, zyskując ogromną popularność.

Do Polski Ludowej pianista odważył się pierwszy raz po wojnie przyjechać dopiero po październikowym przełomie, w 1958 roku, na cztery koncerty. Dał się wówczas przekonać do częstszych wizyt w rodzinnym kraju. Już rok później, podczas kolejnego tournée po Polsce, wystąpił także w świeżo oddanej wówczas do użytku Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy (6 lutego 1959 r.). Zagrał w naszym mieście także rok później, kiedy zgodził się podjąć roli jurora w kolejnym Konkursie Chopinowskim i przy okazji dał w Polsce szereg koncertów w różnych miastach.

Po raz trzeci i ostatni Witold Małcużyński do Bydgoszczy zajrzał z wizytą w 1964 roku, niemal bezpośrednio po powrocie z triumfalnej trasy koncertowej w USA. Od Bydgoszczy rozpoczął wówczas kolejne swoje tournée po kraju, obejmujące 10 miast.

W Filharmonii Pomorskiej

Do Polski przybył wówczas samolotem z Paryża, a następnie pociągiem udał się z Warszawy do Bydgoszczy, gdzie „stanął” 6 marca 1964. Dwa dni później zagrał na scenie Filharmonii Pomorskiej przy nabitej do ostatniego miejsca sali mimo wyjątkowo wysokich, specjalnych cen biletów. W programie koncertu, który prowadził Zbigniew Chwedczuk jako dyrygent, znalazły się słynna „Niedokończona” Franza Schuberta i koncert fortepianowy d Siergieja Rachmaninowa. W drugiej części przy fortepianie zasiadł właśnie Małcużyń-ski. Część bydgoszczan była jednak niezadowolona, że tym razem programu nie wypełniła w całości gra mistrza oraz że zabrakło utworów Chopina. Pocieszano się jednak, że te ostatnie zapewne artysta wykona na bis i tak się właśnie stało.

Zdaniem recenzującego ten występ Mariana Piątkiewicza, Małcużyński wiernie oddał całą siłę i moc kompozycji Rachmaninowa, jak zwykle w przypadku Rosjanina - pełnej nadzwyczajnej ekspresji i dynamiki. Zagrał z taką mocą wyrazu i siłą techniki, że nawet w pewnym momencie, jeszcze w Allegro - pierwszej części koncertu pękła jedna ze strun fortepianu i instrument trzeba było wymienić, przez co występ znacznie się przedłużył.

Małcużyński nigdy więcej już do naszego miasta nie przyjechał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!