170 zwierząt – psów i kotów – odebrała policja i „Pogotowie dla Zwierząt” w hodowli psów w Dobrczu, powiat bydgoski. Zwierzęta żyły w makabrycznych warunkach: klatkach i skrzyniach. Miesiącami nie wychodziły na dwór i nikt im nie sprzątał. Fetor amoniaku z odchodów był tak mocny, iż utrudnione były oględziny zwierząt.
Hodowlę prowadziło małżeństwo, które było we władzach Stowarzyszenia zajmującego się rozmnażaniem psów i kotów. Wystawiało certyfikaty dla sprzedawanych psów. Szczeniaki sprzedawali po 1500 zł.
– Osoby zgłaszające kupiły od małżeństwa psy chore, wychudzone, całe oklejone odchodami. Z informacji uzyskanych od świadków wynikało, iż w budynku tym utrzymywanych jest kilkadziesiąt psów małych ras. Przetrzymywane mogły być w bardzo rażących warunkach bytowania, we własnych odchodach stałych i płynnych – mówi Grzegorz Bielawski z „Pogotowia dla Zwierząt”.
- W trzech pomieszczeniach właściciele hodowli ukrywali 170 psów i kotów. Te psy miesiącami nie wychodziły na podwórko, siedziały w ciemności, we własnych odchodach – mówi Krystyna Kukawska, prezes Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”. Na miejsce wezwano lekarza weterynarii, który dokonał oględzin każdego ze zwierząt. Na miejscu byli także specjaliści od dobrostanu zwierząt i oceny ich stanu psychicznego. – Byłem w wielu hodowlach, zabierałem wiele zwierząt z jednego miejsca, ale tak makabrycznych warunków nie widziałem nigdy – mówi Grzegorz Bielawski.
– Psami nikt się nie zajmował. Kotami także, niektóre umierały leżąc w odchodach, odwodnione, bez pomocy lekarskiej – dodaje. Z ustaleń działaczy na rzecz zwierząt wynika, iż to największa likwidacja hodowli psów rasowych w Polsce, jaką do tej pory udało się odkryć – z najgorszymi warunkami utrzymania zwierząt. Jeszcze nigdy nikt nie odebrał z jednego miejsca aż 170 zwierząt – oceniają wolontariusze „Pogotowia dla Zwierząt”.
Na terenie posesji hodowane były buldożki francuskie, yorki, maltańczyki, owczarki border collie, bulteriery, shih tzu oraz koty norweskie. Obecnie trwa dokładana diagnostyka chorych psów i kotów, udzielana jest im niezbędna pomoc weterynaryjna w kilkunastu miejscach, do których zostały przewiezione. Rozpoczęła się także zbiórka środków na ich leczenie. Po tych czynnościach zwierzęta trafią do domów tymczasowych, gdzie będą przebywać do zakończenia sprawy karnej i wyroku. Oprócz psów i kotów policjanci zabezpieczyli także na posesji martwe zwierzęta. Leżały one ukryte w kartonie niedaleko bramy. Były to szczeniaki. Przyczyna ich śmierci znana będzie za kilka dni.
Jak można pomóc? Na leczenie psów i ich transport z hodowli potrzebne są środki finansowe. Przy tak dużej liczbie psów i kotów koszty te będą znaczne. Wpłaty można kierować na nr konta bankowego Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”, Pl. Pocztowy 4/6, 64-980 Trzcianka: 87 1020 3844 0000 1702 0048 1093, z dopiskiem „likwidacja fabryk psów”.
PAYPAL [email protected] YetiPay [email protected] IBAN: PL87 1020 3844 0000 1702 0048 1093 SWIFT: BPKOPLPW
Poszukiwane są także domy tymczasowe dla psów odebranych z interwencji. W sprawie adopcji chętni mogą pisać na adres: [email protected]