Przez wilki rolnicy z Kujawsko-Pomorskiego boją się o zwierzęta. "Wypas na wolnym wybiegu stał się dużym wyzwaniem"

Pod koniec 2024 roku w Śliwiczkach w powiecie tucholskim wilki zagryzły jałówkę. Zaatakowały też kilka psów. Po zwierzętach została tylko resztka sierści i ślady krwi. Miesiąc wcześniej w Wieckach w gminie Czersk wilki zagryzły pięć danieli, które pasły się na ogrodzonym terenie - podkopały siatkę.

- Nic sobie nie robią z zabezpieczeń. Są coraz bardziej zuchwałe - uważają rolnicy z powiatu tucholskiego. - W Lipkach, Lińsku i Cisinach koło Lniana w powiecie świeckim wilki pokazują się za dnia. Pojedyncze osobniki przebiegają przez pola, podchodzą pod zabudowania. Już nikt nie zostawia psów na podwórku na noc, ale jak w takich warunkach wypasać zwierzęta gospodarskie?

Hodowcy zwracają uwagę na to, że wypas zwierząt to element poprawy ich dobrostanu, na który kładzie nacisk Unia Europejska. - Nie ma on sensu przy równoczesnej ochronie populacji wilka. To nic innego, jak wysyłanie zwierząt na rzeź - komentują.

3 grudnia ub. r. Rada Europy przegłosowała zmianę statusu wilka ze ściśle chronionego na chroniony. Przepis wejdzie w życie 7 marca br. i odtąd kraje członkowskie zyskają większą elastyczność w zarządzaniu populacją wilka. Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, której wilk zabił w Niemczech kucyka, uzasadniała zmianę działaniem na rzecz społeczności wiejskich i rolników: - Potrzebujemy zrównoważonego podejścia między ochroną dzikiej przyrody a ochroną naszych środków do życia - powiedziała.

- Wilków przybywa, ale nie muszą być dla ludzi kłopotliwe. Wiedząc, gdzie się osiedlają i prowadząc monitoring rozwoju populacji, możemy zapobiegać konfliktom, informując hodowców zwierząt gospodarskich o obecności drapieżników i o metodach zabezpieczania przed nimi inwentarza - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.

Dodała przy tym, że dla rolników, którzy mają przy lasach uprawy, osiadła wataha może oznaczać ogromne wsparcie: - Wilki polują bowiem głównie na dzikie zwierzęta kopytne, które obecnie żerują na polach bez ograniczeń i z którymi gospodarka łowiecka nie jest się w stanie uporać - argumentowała.

W podobnym tonie wypowiedział się Mikołaj Dorożała, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska: - Polska nie zamierza obniżać statusu ochrony wilka. Funkcjonuje u nas system rekompensat za szkody poczynione przez wilki. Dodatkowo, jeśli Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska identyfikuje jakieś szczególnie agresywne osobniki, może wydawać derogacje od zakazu odstrzału. Takich derogacji było już ok. 50 w ostatnim okresie - przypomniał.

- Ale warunkiem do ubiegania się o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez wilki jest ogrodzenie pastwiska siatką o odpowiedniej wysokości i dodatkowe wkopanie jej w grunt (siatka o wysokości 2 metrów nie jest już zabezpieczeniem przed wilkami) czy pastuchem elektrycznym oraz zapewnienie dozoru nad zwierzętami od zachodu do wschodu słońca - przypomina Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. - Spełnienie tych wymogów jest kosztowne, a obecnie wypłacane odszkodowania są niewystarczające, by pokryć rzeczywiste koszty ochrony zwierząt przed drapieżnikami.

Dlatego samorząd rolniczy zaapelował do ministra rolnictwa o wsparcie.
- W pierwszym kwartale 2025 r. planowany jest nabór na inwestycje poprawiające dobrostan bydła i świń - odpowiedział Czesław Siekierski, minister rolnictwa i rozwoju wsi. - Dofinansowanie będzie można uzyskać m.in. na zakup pastuchów elektrycznych wraz z niezbędną infrastrukturą do ich prawidłowego funkcjonowania, np. akumulatory, panele słoneczne przeznaczone do ładowania akumulatorów, słup-ki, systemy bramowe, które przy właściwym zaprojektowaniu mogą ochronić zwierzęta gospodarskie przed drapieżnikami.

Według Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, w 35 krajach europejskich (bez Rosji i Białorusi) żyje około 23 tys. wilków, w tym w Polsce ok. 3,5 tys. osobników. W naszym regionie najwięcej osobników jest w Puszczy Bydgoskiej i w Borach Tucholskich.