Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed zaproszeniem turystów z Europy warto byłoby za radą księdza Robaka „oczyścić dom z śmieci”

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Niespecjalnie ukryty czar Bydgoskiej Wenecji
Niespecjalnie ukryty czar Bydgoskiej Wenecji Tomasz Czachorowski
Sporo propagandowej pary poszło ostatnio w gwizdek startu Bydgoszczy w konkursie European Best Destination, w którym internauci wybiorą najlepsze miejsce do turystycznego wypadu w Europie. Dlaczego sądzę, że to para w gwizdek?

Nie uważam się za zakompleksionego minimalistę, więc absolutnie nie peszy mnie to, że wśród 19 konkurentów naszej perełki znajdują się Paryż, Berlin, Rzym czy Ateny. Wszak w konkursowe szranki stanęły także mniejsza od Bydgoszczy chorwacka Rijeka (130 tys. mieszkańców), rumuński Sybin (155 tys.) czy irlandzki Cork (210 tys.). Mimo uszu puszczam też fakt, że Rijeka i Sybin jako osady powstały już w czasach imperium rzymskiego, w Cork zaś pierwszy klasztor postawiono w VII wieku i wszystkie te trzy ośrodki pełen rozwój jako miasta osiągnęły w czasach, gdy nadawca praw miejskich dla Bydgoszczy, król Kazimierz Wielki, nie istniał jeszcze nawet jako embrion. Starożytne czy średniowieczne zabytki to przecież nie jest jedyny, a nawet najważniejszy argument, dla którego chce się zwiedzać różne miasta świata. Gdyby bowiem tak było, to do Nowego Jorku czy Rio de Janeiro nie wybrałby się pies z kulawą nogą.

Czego zatem brakuje Bydgoszczy, by mogła bez kompleksów zapraszać turystów z całej Europy? Sięgnę po znany fragment z „Pana Tadeusza”, w którym ksiądz Robak przemawia do zaściankowej szlachty: „Więc nie dość gościa czekać, nie dość i zaprosić,/ Trzeba czeladkę zebrać i stoły pownosić,/ A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci;/ Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci!” Mówiąc o śmieciach, Robak miał na myśli Moskali, których przy pomocy bitnych hreczkosiejów chciał wypędzić z Litwy, zanim nadciągną wojska Napoleona. Ja, broń Boże!, nie planuję nikogo wypędzać z Bydgoszczy. A śmieci traktuję dosłownie. W tym samym czasie, gdy bydgoskie władze z satysfakcją donosiły o akcesie do konkursu European Best Destination, bydgoszczanie donosili o bulwarach nad Brdą oraz Wyspie Młyńskiej usłanych śmieciami – butelkami, buteleczkami ze szkła i plastiku, kartonami i kartonikami. Nie leżą one może na głównych traktach spacerowych, ale nie trzeba też być Sokolim Okiem, by dostrzec je nad samą rzeką, za ławkami czy na trawnikach w pobliżu restauracji.

Jeden z naszych „donosicieli” sugerował, że skoro miasto sobie z tym kłopotem nie radzi, to może do sprzątania wykorzystać strażaków, na przykład ochotników. Ochotnicy szybko odbili piłeczkę: to nie ich zadanie. Nie zareagowali na apel śródmiejscy restauratorzy, którzy najwidoczniej nie sądzą, by śmieci na zapleczu psuły im interes. Może zatem oprócz szeroko promowanych akcji sprzątania lasów potrzebne byłyby w Bydgoszczy akcje sprzątania starówki?

Inna sprawa to oczyszczenie ze smoły zatrutych przez działającą tam przez ponad wiek gazownię bulwarów pomiędzy mostami Bernardyńskim i Pomorskim. Smoły co prawda gołym okiem nie widać, ale ona tam jest i walorów klimatycznych ani turystycznych Bydgoszczy bynajmniej nie podnosi. Wiadomości o skażeniach każdy wybierający się na wakacje do naszego miasta może sobie „wyguglać” równie łatwo, jak zdjęcia i opisy spichrzy nad Brdą czy secesyjnych kamienic przy Gdańskiej i Cieszkowskiego.

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera