Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Profesorze, mordo ty moja! Felieton CAŁY TEN POP: co się stało z polskimi uczonymi?

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Od małego wiedziałem, że naukowcy są przereklamowani.

Od małego wiedziałem, że naukowcy są przereklamowani. Jako chłopię, dorastające wśród pracowników uniwersytetu, widywałem bowiem uczonych w sytuacjach trudnych, a co gorsza również bardzo wesołych. Ale, przyznać muszę, klasę zwykle trzymali. I choć zawsze po mieście krążyły opowiastki o różnych cudakach, co to śmigali w dziwacznych beretach i szokowali bliźnich, to przyznać trzeba, że nawet jak jakiś uczony zmęczony życiem zalegał w knajpie, to czynił to z godnością profesorską.

I tak sobie o tym dumałem po dwóch wyczynach z tego tygodnia, autorstwa naukowca z IPN, pana Szubarczyka, co to ponoć już kilkaset prac stworzył, oraz profesor Pawłowicz, co to jej przedstawiać nie trzeba. I doszedłem do wniosku, że nic tak uczonym nie robi wbrew, jak politycze podniecenie i społecznościowe media, które niestety pozwalają im pisać szybciej niż myślą.

Naukowców, co to politykę ukochali, mamy od lat, ale dotąd nawet przysłowiowy Stefan Niesiołowski obrażał bliźnich z profesorskim wdziękiem. Ot, kiedy posła „Jenota” Tarczyńskiego porównywał do meduzy, która nie ma mózgu, a żyje, albo gdy a propos posła Hoffmana troskał się, że na wiosnę jednak nie wszystkie bałwany topnieją. Mniej wdzięczny był już prof. Krzemiński z Uniwersytetu Warszawskiego, który potrafił rzucić rozmówcy w telewizorze, że jest zwykłym chamem - dzielny uczony tak się jednak w pewnym okresie rozochocił, że prowadzący bali się go zapraszać do studia. Ale teraz... Kiedy profesor Pawłowicz mówi o innej posłance, że ta „otwiera mordę”, to w ogóle już nie jestem ciekaw, co będzie dalej.

Przebojem tygodnia jest jednak nagranie historyka Szubarczyka z IPN, który na spotkaniu z ludem Czarnego krzyczał do emerytowanego nauczyciela, żeby się przymknął, że łże jak pies, a potem odśpiewał biedaczynie radziecką pieśń wojenną. Na tym niestety nie skończył, bo na facebooku syczał dalej, wyzywając ludzi od kanalii i swołoczy, by w końcu stwierdzić „j..ł was pies”. Nieszczęsnego profesora z Wrocławia, który na fejsie elektorat Biedronia nazwał tymi „z wibratorem w odbycie” nie przebił, ale w końcu nie jest jeszcze profesorem.

Cóż, uczeni biadolą co rusz nad spadkiem jakości studentów. Ciekawe, czy studenci często biadolą nad jakością profesury... I na koniec remanent. W poprzednim felietonie o parkingach dla urzędników, napisało mi się ZUS, zamiast NFZ, za co walę się w piersi. Niestety tytuł felietonu „Ja, koziołek Matołek”, okazał się proroczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Profesorze, mordo ty moja! Felieton CAŁY TEN POP: co się stało z polskimi uczonymi? - Nowości Dziennik Toruński