Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o... fryzurę [RETRO]

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Lata następujące bezpośrednio po zakończeniu I wojny światowej sprzyjały gospodarczym, społecznym i obyczajowym przemianom.

Lata następujące bezpośrednio po zakończeniu I wojny światowej sprzyjały gospodarczym, społecznym i obyczajowym przemianom.

<!** Image 3 align=none alt="Image 221908" sub="Fot. slodive.com">

W życiu towarzyskim pojawiły się nowe zwyczaje, tańce i wcześniej dotąd niespotykane stroje. Jednym z bardzo modnych kierunków w początkach lat dwudziestych było kreowanie się młodych kobiet na tzw. chłopczyce poprzez upodabnianie się do mężczyzn poprzez stroje i fryzury.

Jak one mogły?

Do Bydgoszczy moda „a la garconniere” dotarła na przełomie lat 1924/25. Osoby, które tak się prezentowały publicznie, były jednak przez konserwatywną część społeczeństwa, a zwłaszcza starsze panie - odsądzane od czci i wiary i częstowane bez ogródek wulgarnym słownictwem, jakim traktowano wówczas prostytutki.

<!** reklama>

Latem 1925 roku dwie 19-letnie ekspedientki zatrudnione w „magazynie bławatnym”, czyli sklepie z materiałami Józefy F. mieszczącym się przy ul. Dworcowej, po wizycie u kuzynki jednej z nich mieszkającej w Warszawie, nabrały przekonania, że czas zmienić swój image.

Anna N. i Joanna S. najpierw nieśmiało poczęły przychodzić do pracy w nowych strojach. Szefowa wydziwiała wprawdzie, ale zdawała się być osobą pobłażliwą.

Jednak kiedy w sobotę 26 września 1925 r. obie dziewczyny poszły do „fryzjerni” przy ul. Długiej i kazały obciąć swoje długie i bujne włosy, by uzyskać nowe, krótkie fryzury, wszystko się zmieniło.

Kiedy Józefa F. w poniedziałkowy poranek ujrzała swoje pracownice, wpadła w szał. Po dłuższym przemówieniu kazała Annie i Joannie natychmiast się wynosić ze sklepu i więcej do niego nie wracać, co też dziewczyny zrobiły. Interweniujących po południu w sklepie rodziców panien właścicielka odprawiła z kwitkiem.

Dziewczyny udały się po pomoc do znanego w mieście adwokata Franciszka Muracha, który poradził im pozwać Józefę F. do sądu o udzielenie zgodnie z prawem dwutygodniowego wypowiedzenia i zapłatę za ten czas.

Proces odbył się przed bydgoskim sądem grodzkim w listopadzie 1925 roku. Józefa F. dowodziła, że obcięcie włosów przez młode kobiety było niesłychanym skandalem, na który ona, uczciwa osoba, nie mogła pozwolić.

Rodzicom panien oznajmiła, że powinni się wstydzić za tak zwariowane córki i zamiast je bronić, powinny je oddać do domu poprawczego w Bojanowie.

Kobieta tak się rozgadała i uniosła, że nawet sędzia nie potrafił przywołać jej do porządku, dopiero wezwanie woźnego sądowego i groźba zastosowania aresztu za obrazę sądu poskutkowała.

Ostatecznie właścicielka sklepu została skazana na wypłatę poborów za dwa tygodnie wypowiedzenia i odszkodowanie dla obu panien w kwocie po 80 złotych dla każdej.

Wyrok ten był bardzo głośno i długo w mieście komentowany, miał gorących zwolenników, jak i przeciwników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!