Zobacz wideo: Bezpieczeństwo nad wodą. To musisz wiedzieć!
- Małżeństwo z Mińska przyjechało do Polski z 4-letnią córką. Rodzina spakowała się w dwie walizki, w swoim kraju zostawiła wszystko, co miała. W ich kraju groziło im więzienie, rozłąka, może nawet odebranie dziecka. Za udział w manifestacjach przeciw reżimowi Łukaszenki. A ten pokazał im już, na co go stać.
- Małżeństwo z czwórką dzieci w wieku 2, 6, 11 i 13 lat z Grodna uciekło do Polski przed tym samym.
- Członkowie obu rodzin byli represjonowani, nie uniknęli aresztowań, byli zastraszani.
Białorusini czują się w Bydgoszczy jak w domu
- Przyjechaliśmy tu jak do domu - mówiła ze ściśniętym gardłem represjonowana Białorusinka, która do Polski przyjechała z mężem (groziło mu więzienie za udział w manifestacji) i czwórką małych dzieci (za udział w manifestacji małżeństwu grożono ich odebraniem).
- Ci ludzie stanęli przed dramatycznymi wyborami. Teraz nie mogą wrócić do ojczyzny, bo zostaliby aresztowani. Tylko dlatego, że odważyli się zawalczyć o tak podstawowe prawo, jak prawo do wolności i wolności wyborów. Rozmowy na ten temat są bardzo poruszające, słuchaliśmy o tych trudnych doświadczeniach ze łzami w oczach, ale i ze łzami rodziny o nich opowiadały - powiedział prezydent Rafał Bruski podczas spotkania z rodzinami, które od kilku tygodni bezpiecznie żyją w Bydgoszczy.
Miasto przekazało im wyremontowane mieszkania, wyposażone dzięki pomocy bydgoskiego sklepu Ikea i przy wsparciu mieszkańców, którzy chętnie brali udział w zbiórkach.
Cel najważniejszy już osiągnięty: członkowie dwóch białoruskich rodzin są bezpieczni, mają przytulne schronienie w Bydgoszczy (-Dobrze nam tu, to zielone miasto, pełne parków i wody - mówią). Pora na ułożenie sobie życia na nowo, bo to, co już zbudowali, zostawili za sobą i to w pośpiechu. Białorusini intensywnie uczą się języka polskiego, aktywnie szukają pracy, by stabilnie stanąć na własnych nogach.
- Cieszę się, że te rodziny, ich dzieci będą się kształcić, rozwijać, pracować właśnie w Bydgoszczy - mówił prezydent Bruski.
Jak białoruskie rodziny znalazły się w Bydgoszczy?
Po przyjeździe do Polski rodziny mieszkały w ośrodku dla uchodźców. Szansę na normalne, spokojne życie dostały w Bydgoszczy.
- Prezydent przyszedł na manifestację, którą organizowaliśmy w Bydgoszczy po wyborach na Białorusi i zasugerował, że być może uda się pomóc - opowiada Alesja Popławska, Białorusinka, która w Toruniu żyje od 21 lat. Jest koordynatorką uchodźców w województwie kujawsko-pomorskim, wiceprezeską Fundacji Białorusini w Łódzkim. Ma polskie korzenie, urodziła się w Grodnie.
Szybko stworzyła się długa lista rodzin, które potrzebowały schronienia. Wybrano dwie, a sito weryfikacyjne było gęste - mówi.
Uchwałę umożliwiająca udostępnienie przez miasto dwóch mieszkań rodzinom z Białorusi Rada Miasta Bydgoszczy podjęła jednogłośnie 31 marca br.
- Już dziś myślimy o stworzeniu kompleksowego programu wsparcia represjonowanym rodzinom z Białorusi. Taki dokument ułatwiłby systematyczną, coroczną pomoc kolejnym rodzinom, które będą takiej pomocy potrzebować - powiedział prezydent Rafał Bruski.
Więcej na temat sytuacji Białorusinów żyjących w naszym regionie można przeczytać tutaj.
