Jak ocenia pan pół roku nowej kadencji Rafała Bruskiego?
W tej kadencji nie było żadnego nowego otwarcia. W otoczeniu prezydenta nie ma świeżej krwi, nie wykiełkowały nowe pomysły na Bydgoszcz, a zostały stare problemy. Mamy do czynienia z kontynuacją, więc te pół roku oceniam tak samo jak całą prezydenturę Rafała Bruskiego - bardzo, bardzo przeciętnie. Zamiast oczekiwanych inwestycji: stadionu Polonii, tramwaju na Babią Wieś, alternatywnego połączenia do Fordonu, czy poprawy funkcjonowania komunikacji miejskiej, po wyborach rządzący zafundowali mieszkańcom maraton podwyżek. Bez zapowiedzi opłaty za wodę, ścieki, śmieci, czy żłobki poszybowały w górę. I tak naprawdę, to się głównie przez minione pół roku zmieniło.
Czy pozytywnie oceniasz początek nowej kadencji prezydenta Bydgoszczy?
- 72.95%
- 27.05%
Wszystkich głosów: 207
Jaki problem w Bydgoszczy wymaga rozwiązania "na teraz"? Co jest najbardziej palące?
W mojej ocenie szeroko pojęte problemy komunikacyjne. Miejski przewoźnik, czyli MZK funkcjonuje w warunkach permanentnego kryzysu. Z powodu niskich wynagrodzeń brakuje kierowców, a ci którzy wożą bydgoszczan są przemęczeni. Częstotliwość kursów jest niewystarczająca, a siatka połączeń pozostawia wiele do życzenia - pasażerowie narzekają choćby na skomunikowanie z BPPT. Dlatego przybywa samochodów na ulicach. Miasto się korkuje, natężenia ruchu nie wytrzymują kolejne mosty i wiadukty. Na osiedlach nie ma już gdzie parkować. To błędne koło. Potrzeba odważnych decyzji i strategii. Niestety, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, Bydgoszcz przeznacza najmniej pieniędzy na komunikację miejską spośród niemal wszystkich dużych miast w Polsce. Jakość budowanej infrastruktury także pozostawia wiele do życzenia. Nie ma bezkolizyjnych skrzyżowań. Ruch kołowy, pieszy, rowerowy i szynowy jest na jednym poziomie. Miasto właśnie oddaje walkowerem budowę bezkolizyjnego przejazdu na ul. Inwalidów, choć PKP mogło to sfinansować nawet w 80 procentach. Nie składamy wniosku do programu i tym samym rezygnujemy z budowy alternatywnego połączenia Fordonu z zachodnią częścią miasta.
Czy pana zdaniem Rafał Bruski ma wizję rozwoju Bydgoszczy na kolejne lata obecnej kadencji?
Takiej spójnej wizji ewidentnie brakuje. Rafał Bruski był urzędnikiem skarbowym, dużo bliżej mu do księgowego, niż do wizjonera czy kreatora - a tego jednak od włodarza dużego miasta oczekujemy. Owszem, Bydgoszcz, tak jak inne polskie miasta pięknieje, są prowadzone inwestycje, ale w skali kraju niewiele nas wyróżnia. Chciałbym, żeby nasze miasto zaczęło budzić pozytywne emocje, bo dziś jesteśmy trochę nijacy. Mieliśmy być miastem sportu - a straciliśmy na lata wielką piłkę, żużlowe GP i ważne imprezy lekkoatletyczne. Mamy najgorszą infrastrukturę sportową spośród dużych polskich miast. Chcieliśmy budować markę w oparciu o wodę, a tymczasem miasto ograniczało wydatki na Ster na Bydgoszcz. Może więc miasto muzyki? Dobiega końca budowa pięknego gmachu Akademii Muzycznej, rozbudowuje się Opera Nova, przebudowa czeka Filharmonię Pomorską, mamy kultowe w skali kraju kluby jak Mózg czy Eljazz. Do pełni szczęścia brakuje mi jakiegoś wielkiego, ogólnopolskiego festiwalu. Filmowy Camerimage przeniósł się do Torunia, więc w budżecie Bydgoszczy są wolne środki na organizację muzycznego wydarzenia, na które przyjechałby tysiące turystów z całej Polski.
Co by pan podpowiedziałby/doradził Rafałowi Bruskiemu?
Jako radni opozycji staramy się doradzać prezydentowi na każdej sesji Rady Miasta. Taka jest nasza rola, ale prezydent tych rad raczej nie słucha. Od lat wnioski budżetowe, projekty uchwał, czy nawet drobne poprawki przygotowane przez opozycję są odrzucane. Tak jest i w tej kadencji. Brakuje mi także czasem dyskusji. Przykład? Na ostatniej sesji uchwalaliśmy plan zagospodarowania dla Myślęcinka. Społecznicy z kilku organizacji wnieśli do planu kilkanaście uwag - jedne naprawdę godne uwagi, inne nieco mniej. Tymczasem przewodnicząca Rady Miasta zarządziła głosowanie tych propozycji w pakiecie - albo przyjmujemy wszystkie, albo wszystkie odrzucamy. To przecież absurd! Dlatego, jeśli bym mógł doradzić coś prezydentowi Bruskiemu i jego zapleczu politycznemu, to większą otwartość na dialog. Jako bezpartyjny radny ubolewam, że próbuje się na lokalny grunt przenosić ogólnopolskie spory. Bydgoszcz nie powinna być zakładnikiem tego partyjnego, plemiennego myślenia. Mniej polityki w samorządzie, więcej troski o miasto i jej mieszkańców!
