Jeszcze niedawno każdy uczeń szkoły średniej, już w pierwszej klasie, na zajęciach przysposobienia obronnego, dowiadywał się, co ma robić na wypadek wojny, konfliktu atomowego czy ataku gazami bojowymi. Co prawda możliwość ochrony ludności cywilnej jest wtedy iluzoryczna, ale im większa wiedza na temat przeżycia, tym większe szanse na przeżycie.
PRZECZYTAJ:W Bydgoszczy w razie zagrożenia w obiektach ochronnych zmieści się zaledwie 5,14 procent mieszkańców
Obecnie nie tylko nie ma infrastruktury mogącej chronić zwykłych mieszkańców na wypadek konfliktów, ale większość ludzi nie wie nawet, jak miałaby się w takiej sytuacji zachować. Tym bardziej że schronów dla mieszkańców właściwie w Bydgoszczy już nie ma.
Nic więc dziwnego, że edukacyjną lukę wypełniają ruchy survivalowców i preppersów (czyli ludzi przygotowujących się na nadejście jakiegoś kataklizmu), którzy gotowi są na każdą ewentualność. Oni na brak schronów narzekać nie będą, jest prawie pewne, że mają już gotowy własny.