O sprawie napisał niemiecki dziennik "Die Welt", który wskazuje, że Niemcy nie tylko nie wysyłają na Ukrainę broni ciężkiej, ale ponadto od końca marca również prawie nie dostarczają broni lekkiej.
Według "Die Welt", od 30 marca do 26 maja na Ukrainę przybyły tylko dwie przesyłki broni od rządu niemieckiego. Znajdowało się w nich m.in. 3000 min przeciwczołgowych, 1600 specjalistycznych min przeciwpancernych, części zamienne do karabinów maszynowych, lonty detonujące, radia, granaty ręczne oraz materiały wybuchowe. Według strony ukraińskiej ostatnia dostawa broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej z Niemiec miała miejsce 25 marca, czyli ponad dwa miesiące temu. Dostarczono wówczas 2000 pocisków do granatnika Panzerfaust 3 i 1500 pocisków przeciwlotniczych.
W wysyłanych do Berlina prośbach o wsparcie militarne, Kijów wnioskował przede wszystkim o broń ciężką: czołgi Leopard i transportery opancerzone. Ukraina informowała też niemiecki rząd federalny i przemysł o pilnej potrzebie wielu wyrzutni rakiet i pocisków przeciwokrętowych, a także pocisków przeciwpancernych.
Tymczasem z listy broni dostępnej dla Ukraińców, którą Berlin wysłał do Kijowa, niemieckie Ministerstwo Obrony usunęło całą ciężką broń, chociaż niemiecki przemysł deklarował, że jest gotowy ją dostarczać w krótkim i średnim terminie.
Jak podaje "Ukraińska Prawda", łączna wartość niemieckich dostaw broni dla Ukrainy wynosi jak dotąd 307 mln euro, chociaż niemiecki rząd zapowiedział przeznaczenie na ten cel 1 mld euro.
Źródło: pravda.com.ua
