„Uwaga! Działkowcy. Ci, którzy czują się oszukani lub zastraszeni przez elektryka działkowego, proszeni są o pilny kontakt ...” - tej treści ulotka krąży na działkach przy Bielickiej na Szwederowie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 123087" sub="Tak wygląda wjazd do Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. Sikorskiego. Od lat nie naprawiano tu dróg ani ogrodzenia, brakuje śmietników. Fot. Grażyna Ostropolska">Rodzinnym Ogrodem Działkowym im. gen. Sikorskiego trzęsie elektryk Wiesław Mazur. 650 działek traktuje jak własne poletko. - Straszy nas i terroryzuje. Wyłącza prąd. Zmusza do płacenia haraczy - skarżą się działkowcy. Ten haracz to należność za wyprowadzenie liczników energii na zewnątrz działek. Elektryk twierdzi, że to ich obowiązek, bo... ludzie prąd kradną. Za usługę życzy sobie od 1000 do 1200 zł. Emeryci truchleją. Większość nie ma nawet takiej emerytury. - Można należność rozłożyć na raty lub samemu rów wykopać - radzi elektryk i straszy odcięciem prądu. Ludzie płaczą i płacą. Jedni dostają od niego rachunek, inni - nie. Niektórzy sami kupują liczniki i ciągną kable do szafki. Proszą elektryka o podłączenie. I słyszą: - 25 zł należy się za podłączenie i 185 zł za miejsce w szafce. Danuta Czupryńska...
stanęła Mazurowi okoniem
- Szafka była kilkuletnia, były już do niej podłączone 3 osoby. Za co mam płacić? - pytam. Przecież daję 170 zł rocznej składki na działkowe inwestycje. A on mi tłumaczy, że te pieniądze zanosi do zarządu ROD. Nie dałam, więc pan Mazur wyłączył mi prąd - wspomina.
<!** reklama>Zażądała od członków zarządu ROD faktury za szafkę. Szukali i nie znaleźli. Spytała, czy wystawią jej rachunek. - Księgowa wyjęła kartkę papieru i napisała „ Za wolne miejsce licznikowe w zestawach wolno stojących na alei - 185 zł” - pani Danuta pokazuje świstek papieru z podpisem prezesa ROD Tadeusza Miniora i wiceprezesa Andrzeja Rybaka. I to ma być księgowy dokument? - pyta. Napisała skargę do Zarządu Okręgowego POD. Do dziś nie ma odpowiedzi.
Marian Bąk, jeden z założycieli działek przy Bielickiej, też ma odcięty prąd. - Od dawna miałem licznik na zewnątrz - mówi. Elektryk przyszedł, poszarpał licznik i oświadczył, że trzeba go wymienić. Godzinę później ...
przeskoczył przez płot
<!** Image 3 align=right alt="Image 123087" sub="Jedyna inwestycja to nowe szafki na liczniki energii, za które pobiera się słone opłaty od działkowców Fot. Grażyna Ostropolska">i odciął mi prąd. Bąk nie może skosić trawy, zaparzyć herbaty. Skargi w zarządzie nic nie dają, bo jak mówią działkowcy, elektryk nawet zarządem trzęsie. Przekonali się o tym na walnym zebraniu. Przegłosowali w marcu uchwałę (nr12/09), która zobowiązuje zarząd do ogłoszenia przetargu na wykonawcę robót elektrycznych do końca kwietnia 2009 r . I kolejną (nr 13/ 09), która montaż szafek i podłączenie do nich liczników zalicza do inwestycji, finansowanych z członkowskich składek. - I co? Nic. Przetargu nie było, a Wiesław Mazur nadal odcina ludziom prąd i pobiera pieniądze za miejsce w szafce - mówią.
Próbujemy dociec, jak to się dzieje, że elektryk gra w ROD im. Sikorskiego pierwsze skrzypce. Zastajemy go wczoraj na posiedzeniu zarządu. Prezes Tadeusz Minior sprawia wrażenie nieobecnego lub chorego. Nie rozumie, co się do niego mówi, nie odpowiada na pytania. Za to elektryk Wiesław Mazur czuje się tu pewnie.
- Odcina pan ludziom prąd, szantażuje, wymusza od nich pieniądze. Skarżą się na pana - zagajamy elektryka. - Ilu się skarży? Najwyżej 100, a tu jest 650 działek. Ludzie kradli prąd, a teraz - mniej. Ja robię tylko to, co mi każe zarząd - mówi.
Pieniądze za miejsce w skrzynce będzie pobierał, bo jak twierdzi - sam te skrzynki kupuje. Za ile? Nie powie, bo to tajemnica handlowa.
Dlaczego mówi działkowcom, że pieniądze przekazuje zarządowi? - Bo ja odstępuje czasem dwa miejsca w skrzynce zarządowi - tłumaczy. Pytamy wiceprezesa Andrzeja Rybaka o dokumentację tych wpłat. - Gdzieś tu była ta kartka - kręci się po pokoju, ale jej nie znajduje.
Odpowiedź na nasze kolejne pytanie jest kłamstwem ...
w żywe oczy
Panowie z zarządu ROD zgodnie twierdzą, że na walnym uchwały o przetargu na nowego elektryka nie podjęto, a uchwałę o finansowaniu szafek na liczniki przesunięto na kolejny rok. Prosimy o wgląd do protokołu i prawda wychodzi na jaw. - Coś z tymi uchwałami jest nie tak - udają zdziwienie.
Tajemnicą poliszynela jest, że żaden z członków zarządu nie wyprowadził licznika z altany. - A mówiłem, że macie to zrobić! - strofuje ich elektryk. - Zrobimy to do końca czerwca - obiecują panowie.
Działkowicze tłumaczą nam, skąd się wzięła nazwa Rodzinny Ogród Działkowy. - To rodzinny ogród prezesa Miniora. - Tu pracuje jego wnuk. Jako... świetlicowy. Oprócz pensji ma stałe dochody z organizowanych co weekend chrzcin, wesel i styp. W kuchni zatrudnia się wtedy córka albo żona Miniora. W oficjalnym sprawozdaniu finansowym zarząd wykazuje prawie zerowy zysk z imprez. Wystarczy przyjrzeć się kosztom, żeby zobaczyć, do kogo idzie kasa - podpowiadają działkowicze.
Elektryk ma tu stałą pensję - 800 zł i co jakiś czas wystawia zarządowi faktury na kilka tysięcy złotych „za roboty instalacyjno-montażowe na terenie ogrodu”. Przez lata nikt w tym ROD nie sprawdzał finansów. Minior przez wiele lat łączył funkcję prezesa Okręgowego Zarządu POD w Bydgoszczy z prezesurą w ROD. Był poza kontrolą.
- We wtorek zajmiemy się skargą działkowiczów z ROD im. Sikorskiego - zapowiada dyrektor biura OZ POD Barbara Kokot. - Będę wnioskować o powołanie specjalnej komisji.