Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociągiem przez pół Polski jazda na... kwarantannę

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
W samolocie z Oslo, tuż po lądowaniu w Warszawie
W samolocie z Oslo, tuż po lądowaniu w Warszawie nadesłana
Trzeba się oswajać z myślą, że już niedługo w większości polskich rodzin będzie ktoś, kto właśnie przechodzi albo przeszedł kwarantannę. Ja już taką osobę mam. Mój daleki kuzyn, nazwijmy go Adam, ma za sobą równą połowę, czyli tydzień domowego aresztu.

Adam nie jest w izolacji dlatego, że pechowo usiadł obok kogoś, w kim później dogrzebano się koronawirusa. Mój kuzyn zasiedział się w robocie w Norwegii tak długo, że do domu mógł już wrócić jednymi tylko liniami – naszymi narodowymi – w ramach dobroczynnej, acz biletowanej akcji (338 zł za wstęp) „LOT do domu”. Jego podróż rozpoczęła się i zakończyła w ubiegły piątek, akurat w dniu, w którym w ojczyźnie Adama ogłoszono stan epidemii.

- Na lotnisku w Oslo nie było wielkich ceregieli. Samolot LOT podstawił z tych średnich, na jakieś 140 miejsc. Chyba wszystkie były zajęte – wspomina Adam. - Przed wejściem na pokład zmierzono nam temperaturę, a zaraz potem dostaliśmy do wypełnienia kwestionariusz. Proszono w nim o podstawowe informacje – imię, nazwisko, numer telefonu, adres zamieszkania i adres, pod którym będę odbywał kwarantannę.

Gdy samolot wylądował na Okęciu, na jego pokład weszli żołnierze – jak określił to Adam - „w takich dziwnych czapkach” (patrz: zdjęcie obok, wykonane przez Adama na finiszu LOT-u do domu). I to właściwie był koniec formalności…

Dodać muszę, że podróż do domu, od lotniska w Oslo do bloku w Trójmieście, Adam odbył w maseczce ochronnej. Bynajmniej nie była to maseczka darowana lub sprzedana powracającemu na ojczyzny łono przez norweskie albo polskie służby, czy też personel LOT-u. O maseczkę zadbał Adam sam. Nikt też na obu lotniskach i w samolocie nie interesował się tym, czy pasażer ma lub chciałby mieć maseczkę, czy ją założy, a jeśli tak, to kiedy i na jak długo.

I tak dochodzę do punktu w mojej rozmowie z Adamem, w którym najbardziej się zdziwiłem. Jest piątek, 20 marca, dzień, w którym Polska znalazła się w stanie epidemii. Około 140 powracających z zagranicy ląduje w Warszawie i jako obywatele o podwyższonym ryzyku nosicielstwa śmiertelnej zarazy obowiązkowo poddaje się dwutygodniowej kwarantannie. Grupa najpierw swobodnie porusza się po międzynarodowym porcie lotniczym, by następnie udać się do miejsca odosobnienia. W jaki sposób?

- Pracownicy LOT-u proponowali wszystkim pasażerom z Oslo rozwiezienie swoim transportem do miast, z których pochodziliśmy – ciągnie swą opowieść Adam. - Niektórzy z tego skorzystali. My z kolegą nie, bo mieliśmy wcześniej wykupione bilety na pociąg z dworca centralnego.

Dwaj objęci kwarantanną mężczyźni pojechali zatem najpierw koleją podmiejską na dworzec centralny, a stamtąd drugim pociągiem do Trójmiasta. Podróż trwała kilka ładnych godzin. Diabli wiedzą, z iloma ludźmi mieli w tym czasie kontakt…

- Ale ledwie dotarłem do domu rodziców, którzy na czas mojej izolacji zamieszkali na działce [Adam nie wrócił do swojego domu, bo nie chciał narażać mieszkających z nim żony, dwójki dzieci i teściów – przyp. J.R.], zaczęła się kontrola – dodaje mój kuzyn. - Już w 20 minut po otworzeniu przeze mnie drzwi zadzwonił telefon. Głos w słuchawce należał do policjanta. Grzecznie, ale stanowczo poprosił, bym podszedł do okna i wychylił się z niego. Gdy to uczyniłem, zobaczyłem pod blokiem dwóch mężczyzn w mundurach. Nie wiem, jak oni to wyliczyli, że jestem już na miejscu.

Z identyfikacją Adama nie było problemu. Jego rodzice mieszkają na parterze. Od piątku takie niezapowiedziane wizyty ma co dzień, lecz o różnych porach. Za każdym razem musi robić za panienkę z okienka.
Powie ktoś, że niepotrzebnie czepiam się tej niekontrolowanej podróży Adama z Warszawy nad morze, że służby mają teraz huk pracy. Racja, dlatego morał tej opowiastki nie jest taki, że służby są złe czy władza zawodzi, tylko że jak chcemy być względnie bezpieczni, to musimy przede wszystkim liczyć na siebie. Pomyśleć także za tych, którzy nie mieli głowy czy czasu, by to zrobić za nas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera