https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

[PO STRAJKU MZK] Po raz pierwszy po stanie wojennym komunikacja stanęła w 1987 roku

W 1987 r.  Harald Matuszewski był szefem organizacji zakładowej w WPK.
W 1987 r. Harald Matuszewski był szefem organizacji zakładowej w WPK. Tomasz Czachorowski
W 1987 roku zaprotestowała załoga Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Bydgoszczy. Żądano podwyżki płac i poprawy warunków pracy.

[break]
W 1987 roku Harald Matuszewski, obecnie przewodniczący Rady OPZZ Województwa Kujawskiego-Pomorskiego, był szefem organizacji zakładowej w ówczesnym Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Bydgoszczy.

- Strajk miał podłoże ekonomiczne, nie zgłaszaliśmy żadnych postulatów politycznych, chociaż, oczywiście, władze usiłowały go upolitycznić, a nas zastraszyć - wspomina. Pracownikom chodziło o podwyżkę płac i poprawę warunków pracy. Kierowcy jeździli wtedy po 350 godzin miesięcznie. Było naprawdę ciężko - opowiada Harald Matuszewski.

Protest załogi bydgoskiego WPK w czerwcu 1987 roku był pierwszym w Polsce po stanie wojennym.

- Pamiętam, że zadzwonił do nas Lech Wałęsa i miał pretensje, że zorganizowaliśmy ten strajk. Oni planowali protesty bodajże w sierpniu i stwierdził, że popsuliśmy mu taktykę - mówi Harald Matuszewski.

Jak wspomina, mimo cenzury, strajk był szeroko komentowany na łamach bydgoskich gazet i radiowej antenie, pojawili się nawet korespondenci z mediów zagranicznych.

- Mimo że usiłowano nas zastraszyć, nie ugięliśmy się i wygraliśmy. Strajk trwał do momentu, aż zostały spełnione nasze postulaty. Płace pracowników zostały podniesione. Ten protest miał społeczną akceptację, ludzie nas popierali. Przyłączyły się do nas wówczas Chojnice i Inowrocław. Nikt za udział w strajku nie został ukarany, nikt nie stracił pracy. Byłem szantażowany, ale nie było podstaw, aby mnie ukarać - opowiada przewodniczący.

Pamięta natomiast, że burza wybuchła w komitetach partii. Ze stanowiskami musiało się pożegnać kilku sekretarzy. Pracownicy zakładów komunikacyjnych w Bydgoszczy ponownie zaprotestowali w 1988 r. - Ten strajk nie miał jednak akceptacji społecznej i został zorganizowany poza związkami zawodowymi. Szybko się wszystko uciszyło - wspomina nasz rozmówca.

Potem już były sierpniowe strajki w 1989 r., które doprowadziły do zmian społeczno-politycznych w Polsce. Załogi zakładów komunikacyjnych, jak twierdzi Harald Matuszewski, często były wykorzystywane podczas strajków instrumentalnie. - Wystarczy zatrzymać tramwaj na rondzie i dwa autobusy na trasie i już można zablokować miasto - mówi. W jego ocenie, przyczyną obecnego protestu pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych jest arogancja władz Bydgoszczy. - To nie wina załogi ani związków zawodowych. PO nie wyciągnęła wniosków z wyborów.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

ł
łuna przełunowana
Wtedy - w 1987- stanęło MZK, tylko jeździła taka jedna z krzywym gingolem dla PZPR jako łamistrajk a dzisiaj dla PO awanturowała się w sejmie jak narwana bryła mięcha..
P
Piotr
Wtedy - w 1987- stanęło MZK z tego samego powodu, co obecnie- walka o godność, walka z układami., kolesiostwem Wtedy PZPR a dzisiaj PO
d
desea
Tramwaj Fordon - ktoś mi wyjaśni dlaczego na przejazdach tramwajowych w Fordonie działa sygnalizacja w cyklu zielone-czerwone?a Tramwajów nie widać!!!
W dzisiejszych czasach wszędzie w takich przypadkach działa sygnalizacja wyzwalana przez ruch tramwaju a u nas??? Blokuje sie ruch bez tramwajów.... Pełna głupota!
z
zbigniew
doceniam ich detyrminacje szacunek dla calej zalogi mzk - brawo warto walczyc o tak porzadnego czowieka
M
Mariusz !!!
My SPOŁECZEŃSTWO! Musimy się jeszcze dużo uczyć, jak należy walczyć o godność człowieka. Wciąż jesteśmy za bardzo stłamszeni i zobojętnieni, a inni to wykorzystują i przez to nami gardzą.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski