Bydgoszcz uzyska większe pieniądze z rozszerzenia strefy płatnego parkowania. Ratusz odtrąbił sukces, opozycja mówi o absurdzie i dobijaniu kierowców oraz handlowców.
Tegoroczny plan przewidywał uzyskanie 5,4 miliona złotych z opłat za parkowanie. Najprawdopodobniej uda się uzyskać nawet około 6,5 miliona złotych
- Rozszerzenie strefy było ewidentnie skierowane na łupienie ludzi - denerwuje się Piotr Król, radny PiS. - Osiągnięcie większych przychodów przy jednoczesnym niewypełnianiu wszystkich miejsc parkingowych jest przyznaniem się do prawdziwych intencji. Do centrum przyjeżdża mniej ludzi, a cierpi na tym śródmiejski handel, który przegrywa z marketami posiadającymi darmowe parkingi.
Radny wskazuje, że przez ostatnie lata miasto nie zrobiło nic, by powstawały kolejne parkingi wielopoziomowe w centrum, i określa to zupełnym brakiem wyobraźni.
<!** reklama>
Ratusz podkreśla natomiast pozytywy płynące z rozszerzenia strefy. - Udało się nam osiągnąć większą dostępność miejsc parkingowych w centrum - mówi Łukasz Niedźwiecki, wiceprezydent Bydgoszczy. - Przyznają to i mieszkańcy, i osoby prowadzące biznes w centrum. To zresztą tylko jeden z kilku elementów programu mającego nakłonić bydgoszczan do korzystania z transportu publicznego.
- Wzrost opłat nie jest istotnym elementem budżetu miasta - dodaje Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy. - Tegoroczne wydatki na komunikację i transport to 200 milionów złotych. Kilkaset tysięcy złotych znacząco nie zmieni sytuacji finansowej.
Na dodatkowe dochody liczyć mogą posiadacze prywatnych parkingów czy wręcz - miejsc postojowych w obrębie centrum. Po rozszerzeniu strefy jak grzyby po deszczu rosnąć zaczęła konkurencja tańsza od miejsc w strefie.
- Obserwujemy to zjawisko, ale nic nie możemy zrobić - przyznaje Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy zarządu dróg miejskich. - Parkingi powstają na terenie prywatnym