O swoim dramacie opowiedział BBC Ołeh Pylypenko, jeden z liderów wspólnoty terytorialnej Szewczenkiwska na południu Ukrainy.
10 marca pod Chersoniem zatrzymali go rosyjscy spadochroniarze. 36-latek został aresztowany wraz ze swoim kierowcą. – Myślę, że polowali na mnie od samego początku wojny. Chcieli mnie wziąć żywcem – powiedział.
Przewieziono go na lotnisko i przez trzy dni torturowano. – Nie tknęli mojego kierowcy. Przesłuchiwali tylko mnie. Stosowali przemoc, traktowali prądem i oblewali zimną wodą, gdy na zewnątrz był mróz. Miałem odmrożenia stóp, uszkodzone żebra i narządy wewnętrzne – wspomina Pylypenko.
Ojciec trójki dzieci dodał, że spadochroniarze bili go gumową pałką i kopali, aż zemdlał. Trzeciego dnia był tak pobity, że nie mógł się poruszać. Nie przeżyłby, gdyby nie pomoc jego kierowcy.
O los Pylypenki kłócili się spadochroniarze, którzy chcieli go zabić za pomaganie Ukraińcom w namierzaniu ich pozycji, z żandarmami wojskowymi, którzy chcieli go wykorzystać do wymiany jeńców.
Na szczęście żandarmeria wygrała tę walkę. Pylypenko został uwolniony w czerwcu.
