https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowe porządki w szkolnej kuchni. Jak gotować zupę bez soli? Oto jest pytanie

Małgorzata Pieczyńska
Czy obiady przyrządzane według ministerialnych przepisów będą  smaczne? - zastanawia się Beata Sowińska, kucharka z Gimnazjum nr 25
Czy obiady przyrządzane według ministerialnych przepisów będą smaczne? - zastanawia się Beata Sowińska, kucharka z Gimnazjum nr 25 Filip Kowalkowski
Smażone potrawy i ryba raz w tygodniu, kompoty słodzone miodem, zupy bez soli , dużo warzyw i owoców - tak od września wyglądają szkolne obiady. Kucharki zachodzą w głowę, jak gotować, by było smacznie. A uczniowie już kręcą nosami...

[break]
Rewolucję w szkolnym żywieniu wywołało rozporządzenie ministra zdrowia z końca sierpnia br. Na długiej liście znajdują się produkty zakazane i te, których można używać. Słodkie kompoty, ziemniaki polane tłuszczem, czy zupa doprawiona solą odchodzą w niepamięć. W ten sposób resort chce walczyć z otyłością wśród dzieci i młodzieży. Szkolne kucharki studiują nowe przepisy i łamią sobie głowy.

Smażone i ryba tylko raz

Gimnazjum nr 25 w Bydgoszczy. Dziś w szkolnym menu na obiad klopsy mielone smażone, ziemniaki, surówka z pekińskiej kapusty, kefir i jabłko. - W tym tygodniu więcej smażonego mięsa nie będzie, bo zgodnie z przepisami może być tylko raz na tydzień - mówi Danuta Maćkowska, intendentka. - Jutro planujemy zupę kalafiorową, makaron z sosem pomidorowym i gruszkę, a w środę śledzia w śmietanie z ogórkiem kiszonym i jabłkiem.

Sporo trzeba się nagimnastykować, aby posiłki były smaczne. Większość potraw musi być gotowana lub duszona, a kompoty słodzone miodem. Nie wolno nam używać cukru czy sosów w proszku. Z tego powodu musiałam oddać wcześniej zamówiony towar. Obiady kosztują 3,50 zł, ale czy ich cena wzrośnie, trudno powiedzieć.

Kucharka Beata Sowińska przyznaje, że ma obawy, czy jedzenie będzie smakowało młodzieży. - Nawet vegety nie mogę użyć. Ale cóż, przepisy to przepisy - załamuje ręce.

Bez soli i maggi

Zaniepokojone są też kucharki w SP nr 2 w Bydgoszczy. - Nie mieliśmy żadnych szkoleń. Dostałyśmy do wglądu rozporządzenie ministra zdrowia i kontaktowałyśmy się z sanepidem, by wiedzieć, jak teraz gotować - przyznają Arleta Kubacka, Grażyna Buras i Danuta Wynarska.

- U nas obiady przygotowujemy dla około 130 uczniów. Nie wolno nam używać soli, maggi, kostek rosołowych, czy kwasku cytrynowego. Potrawy przyprawiamy imbirem, pieprzem i ziołami, ale czy to będzie pyszne? - zastanawia się Arleta Kubacka. - Boimy się, że to jałowe jedzenie nie przypadnie do gustu uczniom, zaczną rezygnować ze szkolnych obiadów, a my stracimy pracę - dodaje Grażyna Buras.
Zdaniem Aleksandry Kuś, dyrektorki Zespołu Szkół nr 10 w Bydgoszczy, nowe przepisy wprowadziły sporo zamieszania.

- Są absurdalne. Jak przekonać ucznia, by wypił kompot bez cukru? - pyta retorycznie. - Pod przykrywką dobrego uczynku, wylano dziecko z kąpielą. Należało zacząć od edukacji, a nie zabraniania. Nasza szkoła jest szkołą sportową. Wydatek energetyczny uczniów jest większy niż innych dzieci, a wrzucono nas do jednego worka. Może dojść do tego, że dzieci będą musiały wykonać swój trening, a będą niedożywione. Co wtedy?

Uczniom zmiany też się nie podobają. Wielu wzdryga się na myśl o herbacie z miodem, czy rybie, która obowiązkowo raz w tygodniu będzie w menu. Martwią się też właścicielki szkolnych sklepików. - Kanapki z ciemnego pieczywa, płatki kukurydziane z mlekiem, czy ciasteczka owsiane nie cieszą się zainteresowaniem młodzieży - mówi Hanna Cabała ze sklepiku w Gimnazjum nr 25. - Prowadzę też sklepiki w VI LO i "ekonomiku", ale nie wiem, jak długo to się będzie opłacało. Uczniowie i tak przynoszą do szkoły batony czekoladowe i drożdżówki. Tylko patrzeć, jak zacznie kwitnąć handel w szkole.

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

(...)
Gdyby intendentka i kucharki z Gimnazjum 25 skorzystały z darmowych szkoleń o gotowaniu dla dzieci i młodzieży zaproponowanych im jakiś czas temu ,to dziś nie miały by takich absurdalnych problemów.Wystarczy doszkalać się,słuchać doświadczonych kucharzy i korzystać z każdej wiedzy ,a nie narzekać!Wstyd ,żeby publicznie przyznawać się do sosów z paczki!!!
d
do una
Jestes glupszy niz ustawa przewiduje...chcesz zreć niesmaczne zupy to zryj je sam a nie kaz dzieciom zrec jakis " ekologicznych" gniotów!
u
un
IP.217.115.*.* nobilituje się przybierając szlacheckie nazwiska . Wypierz onuce kmiocie a potem pisz !
t
tyszkiewicz
Ja musze miec w zupie sol bo inaczej zycie jest dla mnie za slodkie.
~
To niech znajomi jadą do Hiszpanii. Tam to się dopiero przekonają co znaczy przesolone jedzenie. U nas jest akurat
G
Gość
Freeride ma racje, a redaktor pewnie nawet nie przeczytał rozporządzenia...Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 sierpnia 2015 r. w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach (DzU 2015, poz. 1256)
F
Freeride
Niby czemu bez soli? Sól ma być jodowana, a nie normalna z tego co wiem. Poza tym, jakby nie patrzeć jemy za słono!! Zarówno w szkole jak i w domu? Wbrew pozorom, nasze jedzenie jest po prostu przesolone a my jesteśmy do tego przyzwyczajenie. Wystarczy zaprosić cudzoziemca, który szczerze powie co sądzi na temat naszego sosu, moi znajomi z Anglii mówią, że wszystko jest smaczne, ale czemu tak mocno posolone. My po prostu tego nie czujemy.
s
szarak
Przecież sól, to artykuł deficytowy (jak papier toaletowy w peerelu) był przez ostatnie pięć lat władania hrabiego Gajowego, który jej zużywał w niebotycznych ilościach do... PO-sypywania zającom na ogon.
A
Anna
Chore niech w sejmowej stołówce podadzą zupę lub ziemniaki ugotowane bez soli
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski