MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie potrafił im pomóc

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Druga połowa stycznia 1931 roku w Bydgoszczy przyniosła odwilż. Jednak topniejący w dzień śnieg na ulicach nocami zamarzał.

Druga połowa stycznia 1931 roku w Bydgoszczy przyniosła odwilż. Jednak topniejący w dzień śnieg na ulicach nocami zamarzał.

W niedzielny poranek, 25 stycznia, autobus pasażerski marki Morris
o numerze rejestracyjnym PZ4401, należący do przedsiębiorstwa autobusowego Stefana Niewiteckiego, odbywał pierwszy kurs w dniu powszednim z Fordonu do Bydgoszczy o godz. 7, a planowo powinien był ruszyć później - o 7.30. Wyjechał jednak o 7.00, bowiem miał praktycznie komplet pasażerów, którzy domagali się wcześniejszego wyruszenia w drogę. Byli to głównie ludzie młodzi - muzycy i uczestnicy zabawy w niemieckim hotelu
Kruegera. Za kierownicą siedział zawodowy szofer Ksawery Gabski, obok niego kasjer inkasent Leon Niewitecki.

<!** Image 3 align=none alt="Image 165065" >

Po drodze z przystanku w Czersku Polskim autobus zabrał jeszcze dwie dziewczyny, udające się na poranną mszę do bydgoskiej fary. W sumie podróżowało zatem 16 osób. Wewnątrz pojazdu było bardzo wesoło. Jeden z muzyków przygrywał przez całą drogę na akordeonie, część pasażerów głośno śpiewała.

<!** reklama>

Do Bydgoszczy pojazd dotarł, mimo śliskiej momentami nawierzchni, bez większych problemów. Była godzina 7.30. Końcowy przystanek dla autobusów międzymiastowych znajdował sie wówczas na bulwarze nad Brdą, na ówczesnej ulicy Hermanna Frankego.

Przystanek... w rzece

Z Jagiellońskiej autobus zjeżdżał dość stromo nachyloną w kierunku Brdy ulicą Portową bardzo powoli
z uwagi na oblodzenie jezdni.
W momencie dotarcia do bulwaru skręcił w lewo, na przystanek. Tylne koła wpadły jednak w poślizg, autobus zarzuciło. Powoli acz nieuchronnie zaczął bokiem zbliżać się do nadbrzeża, nie reagując na żadne zabiegi kierowcy. Stało się jasne, że nie ma już ratunku. Autobus bezwładnie przechylił się, a następnie z wysokiego bulwaru zsunął się do rzeki, w której powoli zaczął się zanurzać.

W środku powstała straszliwa panika. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie w lodowatej wodzie. Siedzący przy drzwiach Gabski
i Niewitecki w chwili spadania otworzyli drzwi, wydostali się z tonącego pojazdu i próbowali ratować pasażerów. Każdemu z nich udało się wyciągnąć po dwie osoby.

Na widok wypadku najszybciej zareagowała obsługa cumujących w pobliżu barek - berlinek. Powiadomiła pogotowie ratunkowe i straż pożarną, pomogła wydostać się na brzeg czterem uwolnionym osobom. Pozostali, niestety, byli uwięzieni
w środku. Autobus osiadał na dnie, podnosił się w nim poziom wody, zaczynało brakować powietrza.

Będący w środku gimnazjalista miał przy sobie nabity rewolwer. Wydostał teraz broń i strzelał w dach, usiłując go przebić, żeby - jak sam potem mówił - dopływ powietrza był większy. Udało mu się wydostać z pojazdu przez okno, podobnie jak kolejnemu nastolatkowi.

Nikt jednak nie potrafił pomóc pozostałym dziesięciu osobom. Po kilku minutach zjawiło się pogotowie, po kilkunastu - straż pożarna. Strażacy do zanurzonego po dach autobusu podpłynęli łodzią, wyrąbali siekierami otwór w dachu
i wyciągnęli kolejno wszystkie ofiary wypadku. Mieli z tym spore trudności, ciała pozostające w autobusie były skłębione, zastygłe w dramatycznej walce o życie. Odpychano się wzajemnie, a nawet gryziono. Jeden z dwóch muzyków zahaczył się kołnierzem od płaszcza o wieszak i udusił się.

Próby odbioru ciał z brzegu okazały się niemożliwe. Było bardzo ślisko. Nie było się czego trzymać, więc musiano utworzyć „łańcuch ludzki”, aby odbierać ofiary z rąk strażaków. Wobec gęstniejącego z obu stron rzeki tłumu widzów
i gapiów bezwładne ciała układane były kolejno na nadbrzeżu, a lekarze poszukiwali oznak życia i próbowali reanimować. Niestety, nikt nie potrafił im pomóc.

Ostatecznie za zmarłych na skutek utonięcia uznano 6 osób. 4 nieprzytomnych pasażerów odwieziono do szpitala, gdzie udało się ich uratować. Zginęło dwóch muzyków: Edward Hochschulz i Feliks Gronowski, kupiec Mordechaj Czernikowski z Długiej i trójka nastolatków: Herbert Prieske, Manfred Begach i Wiktoria Ratajczakówna.

Przez cały dzień nadbrzeża Bdry oblepione były tłumami bydgoszczan. Po południu rozpoczęło się kolejne ciekawe widowisko: wydobywanie autobusu z rzeki. Trwało aż do zmierzchu.

To się nadaje do gazety...

Następnego dnia zdarzenie szeroko opisywała bydgoska prasa. „Dziennik Bydgoski” posunął się do tego, by na pierwszej stronie zamieścić - z braku ilustracji samego wypadku - zdjęcie trupów z kostnicy! „Gazeta Bydgoska” apelowała z kolei do czytelników o przekazanie jej zdjęć z tego wydarzenia. Widocznie fotoreporterzy mieli w niedzielę wolne...

Jak się potem okazało, refleksem wykazał się znany bydgoski adwokat, późniejszy poseł na Sejm, Zygmunt Sioda. Jego zdjęcia ukazały się w poznańskim tygodniku „Ilustracja Polska”, najpoczytniejszym wówczas piśmie ilustrowanym.

Zdjęcia autobusu zanurzonego po dach w wodzie obiegły cały kraj, a informację o bydgoskiej tragedii podawały największe europejskie agencje prasowe.

Jak ustalono w trakcie wizji lokalnej, która miała miejsce trzy dni po wypadku, do ratunku zabrakło płotu, kraty żelaznej, czy muru betonowego choćby półmetrowego, odgraniczającego bulwar od rzeki.
W odległości 3 metrów od brzegu były co prawda słupki, ale w odległości 12 metrów od siebie. Autobus trafił właśnie w lukę między nimi.

Był to już drugi taki wypadek
w krótkim czasie. Pół roku wcześniej, latem, w tym samym miejscu inny autobus zsunął się do Brdy. Wówczas jechał jednak pusty i była to ewidentna wina kierowcy.

Winę za tragedię zrzucono początkowo na magistrat, który - mimo apeli - nie przeniósł przystanku
w bardziej bezpieczne, lepsze miejsce. Bydgoski zarząd miasta wskazywał jednak, że nie mógł tego zrobić, bowiem należało to do kompetencji policji bezpieczeństwa, a ta od niecałego roku podlegała nie magistratowi, ale starostwu grodzkiemu.

W konsekwencji tego tragicznego zdarzenia przystanek dla autobusów międzymiastowych niezwłocznie przeniesiono na plac Kościeleckich, gdzie następnie wybudowano dworzec autobusowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!