Mamy świadomość, że po naszych drogach jeżdżą auta z powypadkową przeszłością, których nie chciano za granicą, bo nie opłacało się ich tam naprawiać. Mimo to wierzymy w te wszystkie bzdury wypisywane w ogłoszeniach, typu „igła”, „niebity”, „nie wymaga nakładu” czy na wpół żartobliwe napisy na ramkach tablic rejestracyjnych: „Niemiec płakał, jak sprzedawał”.
Przede wszystkim jednak wierzymy w cuda. W to mianowicie, że rzekomo bezwypadkowy samochód ściągnięty z Niemiec czy z Francji, w Polsce może kosztować mniej. Jak to możliwe? Niemiec nie chce zarobić na sprawnym, używanym samochodzie? Francuz ma za dobrze i oddaje biednemu Polakowi za pół ceny dobry pojazd?
Wesołe jest to, że również nasza policja drogowa dała się wciągnąć w te gierki. Poszukajmy w statystykach, jak często niesprawny złom z importu przyczynia się do tragicznych zdarzeń na drodze. Możemy szukać długo...