MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech miasto wróci do Wisły!

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Panorama Torunia oglądana z prawego brzegu Wisły jest wizytówką i jednym z symboli tego miasta, rozpoznawalnych w całej Polsce. Widok na Fordon z perspektywy Wisły skutecznie zaś zniechęca do odwiedzenia Bydgoszczy.

Panorama Torunia oglądana z prawego brzegu Wisły jest wizytówką i jednym z symboli tego miasta, rozpoznawalnych w całej Polsce. Widok na Fordon z perspektywy Wisły skutecznie zaś zniechęca do odwiedzenia Bydgoszczy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 104902" sub="Z lotu ptaka fordoński brzeg Wisły nie prezentuje się źle. Dużo gorszy widok rzuca się w oczy wszystkim, którzy spoglądają na miasto od strony rzeki. Irytuje zwłaszcza bałagan widoczny po obu stronach mostu. / Fot. Miłosz Sałaciński">Było to kiedyś samodzielne miasteczko. Wiodło mu się raz lepiej, raz gorzej. Ale przetrwało siedem wieków. Od kiedy stało się częścią Bydgoszczy, jego mieszkańcy twierdzą, że jest już tylko gorzej.

- Przez swoje położenie Fordon był specyficznym miasteczkiem - uważa Czesław Rzadkosz, fordoniak od urodzenia. - Wchłonięcie go przez Bydgoszcz okazało się w pewnym momencie nieuniknione i przyniosło odczuwalne konsekwencje. Miejscowy przemysł został zlikwidowany i już tu nie wróci. Zostaje nam turystyka i rekreacja. Tak było dawniej i nie ma powodu, żeby tego nie wskrzesić. Argumenty są oczywiste: malownicze położenie nad wielką rzeką i bliskość dużego miasta.

Wielka kompromitacja

<!** reklama>- Pamiętam z dawnych lat teren nad Wisłą jako wielką zieloną płaszczyznę, obszerne łąki - wspomina Czesław Rzadkosz. - Bydgoszczanie licznie przyjeżdżali tu na weekendy. Koleją, statkiem, autobusami firmy Stanisława Niewiteckiego. Powyżej mostu była przeładownia towarów przywożonych barkami, tam odbywał się normalny ruch handlowy. Przy moście funkcjonował port żeglugi. Dyżurowali tam ludzie, którzy przeprowadzali statki między łachami Wisły. Dziś to wszystko jest zasypane. Od początku lat 90. nabrzeże jest niedostępne, wygląda fatalnie, a panorama wjazdu do Bydgoszczy jest jedną wielką kompromitacją.

Słowa Czesława Rzadkosza, choć mocne, ani trochę nie mijają się z prawdą. Na fordońskim brzegu, w okolicach mostu przez Wisłę, w oczy rzucają się hałdy piachu i sterta złomu, panuje tu ogólny bałagan.

<!** Image 3 align=left alt="Image 104902" sub="Przedwojenny widok na wiślaną skarpę w Fordonie. Zabudowa może nie była imponująca, ale było schludnie.">- Moim zdaniem, w pierwszej kolejności trzeba zakończyć wydobywanie piachu z dna rzeki i utworzyć na brzegu miejsce do spacerowania - uważa Czesław Rzadkosz. - Nie chodzi mi o jakieś wielkie inwestycje, choć takie plany też już kiedyś widziałem. Tam powinien być po prostu chodnik spacerowy z ławeczkami, a nad samą wodą przystań dla żeglarzy i kajakarzy, może jeszcze jakieś punkty gastronomiczne. Teraz nie ma tam nawet gdzie usiąść. Warto też pomyśleć o zabudowie skarpy wzdłuż ulicy Zakładowej. Dawniej był tam piękny, cieszący oko budynek. Teraz jest pusto, a mogłyby się pojawić zabudowania odpowiednio wkomponowane w otoczenie. Niech miasto wróci do Wisły, zamiast się od niej dystansować, jak czyni to przez ostatnich kilka dziesięcioleci.

Czesław Rzadkosz potrafi być konsekwentny jak mało kto. I uparty. W latach 90., kiedy zaczęły się tworzyć nowe, prawdziwie samorządne rady osiedlowe, rozpoczął wraz z Jerzym Gotowałą pierwszą batalię o zmianę oblicza Fordonu. Przede wszystkim chciał, żeby firma eksploatująca dno Wisły w okolicach mostu straciła koncesję na te prace.

- Pisaliśmy wszędzie - wspomina mieszkaniec Fordonu - i nic to nie dało. Zebraliśmy sześćset podpisów mieszkańców. Byłem u ministra ochrony środowiska Antoniego Tokarczuka. Nic. W końcu obiecano nam, że kiedy w 2002 bodajże roku wygaśnie stara koncesja, nowa nie będzie już wydana. Tymczasem w pod koniec roku Krystyna Żydowicz, ówczesna przewodnicząca Rady Osiedla Stary Fordon, poparła przedłużenie koncesji. I tak się stało. Nie chciałem stawiać sprawy na ostrzu noża. Na jakiś czas dałem sobie spokój.

Długo jednak Czesław Rzadkosz nie wytrzymał. Znów zaczął pisać do urzędników i zjednywać różnych ludzi do swojej idei. Dlaczego jest taki uparty? Być może dlatego, że, choć urodził się w Fordonie, swoje korzenie rodzinne ma na Podhalu. Na dodatek Polska Ludowa go nie oszczędzała. W 1949 roku został aresztowany za przynależność do nielegalnej organizacji młodzieżowej, która tak zagrażała władzy, że został za próbę obalenia ustroju skazany na sześć lat więzienia. Wyszedł po czterech, zaliczając pracę w kamieniołomach w Piechcinie, ale zaraz potem upomniało się o niego wojsko. Na kolejne dwa lata Czesław Rzadkosz trafił do karnych batalionów żołnierzy górników.

<!** Image 4 align=right alt="Image 104902" sub="Hałdy piachu wydobywane z dna Wisły od razu przyciągają oko każdego, kto przepływa rzeką lub przejeżdża przez most / Fot. Miłosz Sałaciński">Co zdecydowało o ponownym zaangażowaniu się w sprawę zmiany oblicza starego Fordonu?

- Jesienią 2006 roku namawiano mnie, bym zaangażował się w działalność komitetu wyborczego Konstantego Dombrowicza - dodaje Czesław Rzadkosz. - Byłem jeszcze naładowany po poprzedniej porażce. „Dziękuję, nie ma tematu” - odrzekłem w pierwszej chwili. Potem jednak się zdecydowałem. Postawiłem jednak warunek, że w zamian otoczenie prezydenta wesprze i doprowadzi do końca sprawę, której poświęciłem 10 lat mojego życia. Obiecano mi to.

Jesteśmy za, ale...

Pierwsze spotkanie z prezydentem Dombrowiczem odbyło się w styczniu 2007 roku z udziałem, m.in., doradcy prezydenta Bogdana Dzakanowskiego, architekta miejskiego, urbanisty miasta i konserwatora zabytków.

- Mój wniosek o odtworzenie enklawy rekreacyjnej został zaakceptowany - twierdzi Czesław Rzadkosz - a koordynować działania miał pan Dzakanowski. Czekałem, chodziłem, dzwoniłem, pisałem, prosiłem. Nikt nie miał dla mnie czasu. Kiedyś przypadkowo spotkałem Jana Rulewskiego, też fordoniaka. Wtajemniczyłem go w szczegóły, on zaś mi pokazał swój projekt połączenia Fordonu z Ostromeckiem... kolejką linową. Pięknie, pomyślałem, tylko najpierw trzeba ten brzeg uporządkować. Potem szukałem sojuszników wśród żeglarzy, którzy snuli plany doskonale pasujące do moich: brzeg miał być zaspodarowany, jakieś mariny budować mieli Niemcy w ramach tworzenia szlaku wodnego z Berlina do Królewca. Z Ryszardem Należytym byliśmy u pana Marka Gotowskiego, który zainteresował się planami. Potem, po kolejnej wizycie w ratuszu, dowiedziałem się, że nowym „pilotem” tej sprawy” będzie wiceprezydent Wojciech Nowacki.

W międzyczasie Ryszard Należyty gdzieś zniknął i jego plany okazały się być pisane palcem na wodzie. Po rozmowie z prezydentem Nowackim okazało się też, że właściwie to nie jego „działka”, sprawę miał przejąć Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta.

- Owszem, przyjął mnie, okazał życzliwość i zainteresowanie, ale na tym się skończyło - twierdzi Czesław Rzadkosz. - Drugi raz byłem u niego w październiku. Kompletna dokumentacja znalazła się na jego biurku i od tej pory w tej sprawie zapanowała cisza.

Nadzieja nie umiera ostatnia

Pod koniec roku Rzadkosz postanowił, że tej wojny już nie chce kontynuować.

- Zbliżam się do osiemdziesiątki - mówi - i szkoda mojego zdrowia. Składam więc całą dokumentację do archiwum, pełne sześć teczek i obiecuję sobie, że nigdy więcej się już tym nie zajmę. Jestem przekonany, że po prostu nie ma woli rozwiązania tego problemu. Bydgoszcz niby próbuje budować swoją tożsamość w oparciu o związek z Brdą, ale dlaczego w Fordonie nie może być podobnie? Miasto nadal będzie się kompromitować koszmarnym widokiem brzegu Wisły przy wjeździe od strony Torunia. Gdybym chociaż miał jakąś nadzieję, że coś się zacznie dziać za 5 czy 10 lat, czułbym się inaczej. Ponoć nadzieja umiera ostatnia, ale w moim przypadku odejdzie raczej wcześniej niż ja.

Warto wiedzieć

Tu niegdyś pobierano cło rzeczne

Fordon prawa miejskie uzyskał w 1382 r. Nazwa miasta pochodzi od angielskiego słowa fordan, oznaczającego w dawnej Polsce rodzaj cła rzecznego, które pobierano na brzegu Wisły ówczesnego Fordonu.

W 1617 r. Fordon został doszczętnie zniszczony przez pożar, natomiast w 1655 r. miasto splądrowali Szwedzi.

Po pierwszym rozbiorze Polski, w 1772 roku, Fordon znalazł się pod zaborem pruskim. Na początku XIX w. miasto wyznaczono na miejsce osiedlania się Żydów z okręgu bydgoskiego. W 1831 r. w 195 domostwach zamieszkiwało 270 ewangelików, 262 katolików i 1473 Żydów.

W 1973 r. pięciotysięczne wówczas miasto dołączono do Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!