- Wynik zaskakujący?
- Wynik spodziewany. Trudno jest prorokować, czy wyniki late poll dodadzą więcej panu Trzaskowskiemu, czy panu Nawrockiemu. Ważne są miejsca Mentzena, Hołowni, Zandberga, Brauna, których wyborcy będą potem zasilać jeden bądź drugi sztab wyborczy. Nie ma prostej zasady przelewu wyborców, jeśli nawet sami liderzy powiedzą, że będą popierać danego kandydata. Trudno jest też zakładać, jak zachowają się poszczególni kandydaci z koalicji rządzącej, szczególnie środowisko PSL-u, które niekoniecznie musi popierać pana Trzaskowskiego. I podobnie, różne odcienie Konfederacji i prawicy, również wokół pana Brauna, tam może pojawić się kwestionowanie kandydatury Nawrockiego.
- Na prawej stronie już mówi się o „scenariuszu rumuńskim”. Będzie kwestionowanie ważności wyborów?
- Jeszcze się może dużo dziać w Polsce, w sensie takiego pata wyborczego i później dochodzenia prawd. Tym bardziej, że nie mamy w Polsce instytucji na tyle godnej zaufania, która by mogła rozstrzygnąć wątpliwości na jedną albo drugą stronę. Może to być elementem takiego politycznego targu. No i z dużym znakiem zapytania, co dalej. Ale to trochę gdybanie.
- Czym ta kampania różniła się od poprzednich i co nas czeka przed drugą turą?
- Były debaty, które różnicowały popularność poszczególnych kandydatów, ze szczególnym uwzględnieniem dwójki, bądź czwórki, ponieważ pan Hołownia z Mentzenem walczyli o tę trzecią pozycję. Drugi akcent to haki. Jeśli się podkłada haki, to trzeba też umieć przewidzieć konsekwencje. Sprawa kawalerki Nawrockiego nie będzie już grzała, straci impet. Kampanię zdominuje teraz sprawa nielegalnego finansowania kampanii wyborczej ze źródeł niewiadomego pochodzenia. Obecna opozycja będzie robiła wszystko, by dojść do tego, skąd te pieniądze pochodziły, jak one wkraczały do kampanii wyborczej, czy istotnie środowisko PO z Trzaskowskim było na to przygotowane. Próby odcinania się od tego miejsca finansowania, czy tych organizacji, fundacji pozarządowych są niewiarygodne. To świadczy tylko o bezradności. Zwłaszcza, że NASK bądź, co bądź powinien zachowywać pewną neutralność, a o tym zdaje się wiedziano trzy tygodnie wcześniej. Problem polegał na tym, że kierowano uwagę na ingerencję z zewnątrz, wskazując na Rosję, a okazuje się, że nie było żadnej ingerencji, wszystko odbywało się poziomie polskim.
