Prognoza wyborcza dla województwa kujawsko-pomorskiego
Oto wyniki prognozy wyborczej dla regionu:
Przewidywana frekwencja: 58,3%
Rafał Trzaskowski: 35,5%
Karol Nawrocki: 26,1%
Sławomir Mentzen: 11,6%
Szymon Hołownia: 6,4%
Grzegorz Braun: 4,6%
Adrian Zandberg: 5,5%
Magdalena Biejat: 5,4%
Krzysztof Stanowski: 1,7%
Inni kandydaci: 3,2%

Politolog z UMK analizuje prognozę przedwyborczą dla regionu
Rozmowa z prof. Romanem Backerem o przedwyborczej prognozie dla Kujaw i Pomorza.
Pojawiła się kolejna prognoza – są zaskoczenia?
Do piątku na pewno pojawi się jeszcze kilka kolejnych sondaży. Na ten moment interesująca jest nie tylko kolejność kandydatów, ale też frekwencja i rozkład terytorialny głosów. Frekwencja prognozowana na poziomie 60 proc. jest zauważalnie niższa niż w ostatnich wyborach parlamentarnych. Może się jeszcze zmienić, jeśli wydarzy się coś mobilizującego, ale obecnie wszystko wskazuje na to, że właśnie taki wynik jest najbardziej prawdopodobny w niedzielę.
Coś pana zaskoczyło w rozkładzie poparcia w poszczególnych regionach?
Zauważalne jest powolne wyrównywanie się różnic regionalnych. Kiedyś tzw. ściana wschodnia – szczególnie Podkarpacie – wyraźnie dominowała pod względem poparcia dla PiS, a kandydaci centrowi czy lewicowi mieli tam bardzo słabe wyniki. Dziś to zróżnicowanie się zaciera. W żadnym regionie – nawet w tradycyjnych bastionach – kandydaci tacy jak Trzaskowski czy Nawrocki nie przekraczają 50 proc. poparcia. To pokazuje, że społeczeństwo polskie powoli staje się coraz mniej zróżnicowane terytorialnie.
A co z Kujawsko-Pomorskiem?
To ciekawe, bo nasz region od lat uchodzi za swego rodzaju średnią krajową. Od początku lat 90. wyniki w Kujawsko-Pomorskiem są zwykle zbliżone do ogólnopolskich. Można powiedzieć, że jeśli wybory odbyłyby się tylko tutaj, to ich wynik oddawałby mniej więcej ogólny rezultat w całym kraju. Niemniej, w tym sondażu widać delikatne różnice – nieco wyższe poparcie dla Trzaskowskiego i nieco niższe dla Nawrockiego niż średnia krajowa. Ale to są różnice kosmetyczne.
Lewica też zdaje się mieć tu nieco wyższe poparcie?
To prawda, ale znów – nie są to różnice, które mogłyby istotnie wpłynąć na wynik. Warto pamiętać, że sondaże obarczone są błędem statystycznym – realnie powinniśmy je interpretować z dokładnością do 5 punktów procentowych. Wyniki wyborów mogą różnić się od sondażowych o 5, 7, czasem nawet 10 punktów procentowych. To nie tyle błąd pomiaru, ale efekt nieprzewidywalności – około 10 proc. wyborców nadal nie wie, na kogo odda głos. To ci wyborcy mogą przesądzić o ostatecznym wyniku.
Wyniki Mentzena w naszym regionie też są niższe niż mogłoby się wydawać.
To prawda. Można powiedzieć, że "nikt nie jest prorokiem we własnym kraju". Choć Toruń to miejsce dobrze znane Mentzenowi, jego poparcie tutaj jest relatywnie słabe. Wynika to z profilu elektoratu – Konfederacja ma swoje bastiony w innych częściach Polski, a Kujawsko-Pomorskie raczej do nich nie należy.
Zaskakują też słabe wyniki Szymona Hołowni.
To możliwe. Również Magdalena Biejat może wyprzedzić Hołownię, szczególnie że bardzo dobrze wypadła w ostatnich debatach telewizyjnych. Ale, jak zawsze przed wyborami, warto zachować ostrożność. Nawet kilka godzin przed ciszą wyborczą nie można z pełnym przekonaniem przewidzieć wyniku. Wciąż mamy wiele znaków zapytania, choć nie są to zmiany, które całkowicie wywrócą tabelę.
Czy z tych danych można już coś wnioskować w kontekście drugiej tury?
Tu należy być wyjątkowo ostrożnym. Nie da się po prostu dodać wyników z pierwszej tury i przełożyć ich liniowo na drugą. Przepływy elektoratów są złożone. Wyborcy Konfederacji, na przykład, mogą w drugiej turze poprzeć zarówno Nawrockiego, jak i Trzaskowskiego – zależnie od ich indywidualnych przekonań. Mentzen raczej nie wskaże jednoznacznie, na kogo należy zagłosować. Tak samo zwolennicy Hołowni, Zandberga czy Stanowskiego nie są całkowicie przewidywalni w swoich decyzjach. Mimo to można przypuszczać, że w tym momencie większe szanse w drugiej turze ma Rafał Trzaskowski.
