Nasz most nie stanął w miejscu przypadkowym. Dzięki naturalnym warunkom, to tu przeprawiano się przez Wisłę, to również tu pobudowano komorę celna, gdzie pobierano podatek od wiślanej żeglugi.
Duma cesarza
Ze względów strategicznych, jako pierwsi most w tym miejscu postanowili wybudować Niemcy. Prace rozpoczęły się w 1891 roku, przeprawę oddano do użytku dwa lata później. Inwestycja była tak ważna dla Cesarstwa Niemieckiego, że w jej otwarciu osobiście wziął udział Wilhelm II. Był to wtedy najdłuższy most w państwie - liczył ponad 1300 m długości i niemal 11 szerokości. Jego kluczowe położenie podkreślały wartownie oraz stanowiska artyleryjskie zbudowane nie-opodal mostowych przyczółków. Pierwotny most uległ zagładzie 2 września 1939 roku, zniszczony przez polskich saperów.
Krótszy, lecz szerszy
Podczas II wojny Niemcy odbudowali przeprawę, jednak nie przetrwała ona długo. Po raz kolejny wysadzona została w powietrze - tym razem 26 stycznia 1945 roku. Na ironię zakrawa fakt, że zima tego roku była tak sroga, że nacierający Rosjanie nie mieli problemu z przekroczeniem rzeki po lodzie... Po wojnie prace nad odbudowa mostu rozpoczęły się w 1950 roku. Przeprawa została skrócona o 300 metrów, ale za to poszerzona o sześć. Oddano ją użytkownikom w lipcu 1956 roku.
Zdemontowane i „niepotrzebne” w Fordonie przęsła trafiły w inne rejony kraju. Jedno z nich do Czarnkowa nad Notecią, inne do Brzegu nad Odrą. Kolejne pojechały do wschodniej Polski: Dorohuska koło Chełma, Zosina nad Bugiem, Jarosławia nad Sanem oraz do Rybołów. W 2008 roku otrzymał imię Rudolfa Modrzejewskiego, budowniczego mostów.