Źle się stało, że rząd neguje sens powstania metropolii wokół miast w Polsce. To nie był projekt polityczny, różne środowiska pracowały nad koncepcją metropolii od wielu lat.
To przecież duże ośrodki miejskie są motorem rozwoju i to u nich najlepiej rozwija się rynek pracy. Dziwi zatem argument o zrównoważonym rozwoju kraju, który stał za tą decyzją.
PRZECZYTAJ:Rząd nie chce naszej metropolii [ANALIZA]
Przecież metropolie jako jedno z głównych zadań do realizacji miały wpisaną poprawę komunikacji między metropolią a mniejszymi ośrodkami. I to była wielka szansa dla mieszkańców małych miejscowości, by mogli szybko dotrzeć do metropolii - do pracy czy szkół.
Decyzja i projekt są tym bardziej dziwne, że Warszawie - która przecież w rozwoju żadnej pomocy nie potrzebuje - możliwość stworzenia metropolii się daje.
Nie ma żadnych powodów, by faworyzować stolicę kosztem innych miast, które, przynajmniej w europejskim rozumieniu, można zaliczyć do metropolii. Rząd szuka oszczędności i chcąc zaoszczędzić, zamknął samorządom ścieżkę dostępu do funduszy, które dawała ustawa metropolitalna.
Państwo może wspierać metropolie albo nie robić nic. Wybrano rozwiązanie drugie, ale to w naszych bydgoskich dążeniach niewiele zmienia. Metropolia to przecież proces oddolny, którego nie zatrzymają wizje polityczne. Tak dzieje się chociażby w Poznaniu, gdzie od dawna działa założone przez gminy Stowarzyszenie Metropolia Poznań, które realizuje wiele wspólnych celów dla Poznania i okolicznych gmin. Teraz od dojrzałości naszych samorządów zależy, kiedy powstanie metropolia Bydgoszcz.