Przedstawiciele ZNP w Bydgoszczy nadal chcą bronić gimnazjów i nie wykluczają, że pod koniec lutego będą strajkować.
- Czekaliśmy na decyzję prezydenta RP w nadziei, że jednak nie podpisze tej ustawy o reformie systemu oświaty - mówi Mirosława Kaczyńska, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bydgoszczy. - Skoro tak się nie stało, to rozpoczęliśmy procedury zmierzające do wszczęcia sporu zbiorowego. Wysłaliśmy już pisma do dyrektorów szkół z naszymi żądaniami. Wiemy, że wielu z nich nas popiera, ale taka jest droga formalna. Domagamy się gwarancji, że do 2022 roku ze szkół nie zostaną zwolnieni żadni nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni oraz że nie zmieni się im warunków pracy na niekorzyść. Chcemy też od stycznia br. 10-procentowej podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli.
W związku z reformą edukacji, Bydgoszcz czekają wielomilionowe wydatki
Dyrektorzy szkół z chwilą otrzymania pism mają pięć dni na odpowiedź.
Do niektórych bydgoskich szkół takie pisma już dotarły. - Właśnie je otrzymałem - mówi Wojciech Murawski, dyrektor Gimnazjum nr 9. - Przyznam, że jestem między młotem a kowadłem, bo jako nauczyciel zgadzam się z tymi żądaniami.
Podobnego zdania jest Arletta Popławska, dyrektor ZS nr 21. - Nie znamy jeszcze sieci szkół i choć byśmy chcieli nie jesteśmy w stanie spełnić tych żądań.
Kliknij i czytaj dalej na kolejnej stronie
ZNP liczy się z tym. - Kolejnym etapem będą rokowania z dyrektorami, chcemy dowiedzieć się, co będzie możliwe do spełnienia, a co nie - mówi Mirosława Kaczyńska. - Potem będą mediacje. Jeśli to nie przyniesie efektu, ogłosimy referendum strajkowe i po 28 lutego, kiedy w całym kraju zakończą się ferie, może dojść do strajku nauczycieli.
Jednocześnie ZNP przygotowuje się do referendum ogólnopolskiego. - Właśnie uczestniczyłem w posiedzeniu Prezydium Zarządu Głównego ZNP w Warszawie - mówi Ryszard Kowalik, prezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP w Bydgoszczy.
- Chcemy zebrać milion podpisów i wnioskować do marszałka Sejmu o przeprowadzenie referendum narodowego, by wznowić dyskusję na temat tej szkodliwej reformy systemu oświaty. Gadanie, że z powodu tych zmian nauczyciele nie stracą pracy to bzdura. Poza tym ta reforma dotknie wszystkie poziomy edukacji. Na przystosowanie placówek oświatowych do potrzeb uczniów wydanych zostanie mnóstwo pieniędzy. Koszty spadną na samorządy. Tymczasem niektóre gminy wciąż spłacają kredyty, które zaciągnęły na budowę gimnazjów. Niestety, nikt w ministerstwie nas nie słucha. A skoro tak, to jesteśmy zmuszeni zaostrzyć protest.