Mieszczuchy opędzają się od owadów wszystkimi możliwymi sposobami. Wśród nich są: chmura toksyn na chmarę muszek, odczulenia na jad osy i lep na szkodniki kasztanowców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149806" sub="Tak w Bydgoszczy wyglądają opryski ograniczające liczbę złośliwych owadów Fot. Urząd Miasta Bydgoszczy">Przez kaprysy przyrody termin miejskich oprysków przeciw komarom i meszkom został przesunięty. Nie w kwietniu, a na początku czerwca na bydgoskie akweny i tereny do nich przylegające wejdą specjaliści w kombinezonach, uzbrojeni w sprzęt do tzw. zamgławiania. Chmury oparów atakują larwy i dorosłe osobniki muszek oraz komarów.
- Stosujemy sprawdzone preparaty, które nie szkodzą innym gatunkom zwierząt oraz roślinom i ludziom. Akcja przynosi dobre efekty. Z roku na rok jest mniej owadów - mówi Robert Dobrosielski, wicedyrektor ratuszowego wydziału zarządzania kryzysowego.
Na liście tegorocznych oprysków znalazły się: 56 kilometrów Brdy, 4 km Wisły, 13 km Kanału Bydgoskiego i 4 km Starego Kanału Bydgoskiego. Od chmar owadów zostaną uwolnione m.in. Myślęcinek, Fordon Przylesie, osiedle Tatrzańskie, okolice Centrum Onkologii, parki im. Kochanowskiego, Witosa, Kazimierza Wielkiego, okolice Pałacu w Ostromecku, Balaton, teren przy HSW „Łuczniczka” i Wyspa Młyńska.
Pierwszy rok bez opasek
- Kasztanowce atakuje szrotówek kasztanowcowiaczek. Może ma sympatyczną nazwę, ale jest to bardzo złośliwy pasożyt. Owady zimują w opadłych liściach i w glebie, a na wiosnę przechodzą na koronę drzew i zjadają liście od środka. Co półtora miesiąca rodzi się nowe pokolenie, które wchodzi na kolejne piętra - mówi Hanna Pawlikowska, wicedyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska.
Mieszkańcy miasta przyzwyczaili się już do widoku kasztanowców przepasanych folią. Jednak w tym roku, po raz pierwszy od kilku lat, lepów nie będzie.
<!** reklama>- Chcieliśmy zachować równowagę w świecie przyrody. Do folii przyklejały się nie tylko szkodniki, ale również inne owady, które są pożyteczne, albo stanowią pokarm dla innych zwierząt - wyjaśnia Hanna Pawlikowska - Mamy sposób na szrotówka. Wystarczy jak oczyścimy dokładnie teren pod drzewami, gdzie on zimuje.
Chmara chruścików
- Są nie do wytrzymania! - narzeka pan Michał, bydgoski cyklista. - Gdy natrafi się na taką chmarę, nie da się przejechać. Trzeba uważać, by nie dostały się do ust, nosa i uszu! - mówi. Chmary chruścików i jętek naprzykrzają się mieszkańcom miasta tylko przez kilka dni i tylko w okolicach wody. Dobra wiadomość jest taka, że nie gryzą. To prymitywne owady, które żyją po to, aby łączyć się w pary. Kiedy ich jajeczka są już złożone, samce i samice umierają. Nawet naukowcy żartują sobie, że prowadzą wesołe życie, bo ma ono tylko jeden, jakże przyjemny cel.
Bolesne użądlenia
Strażacy mówią jasno: „Do naszych obowiązków nie należy usuwanie pszczelich kokonów i walka z osami czy szerszeniami”. Czerwone wozy wyjeżdżają tylko do wyjątkowych operacji pod hasłem owad - kiedy istnieje zagrożenie zdrowia lub życia ludzi albo kiedy rój terroryzuje obiekty użyteczności publicznej. Mimo to w 2008 roku strażacy podjęli aż 226 takich interwencji, a w 2009 roku było ich 187.
- Dwie nasze jednostki mają na wyposażeniu kombinezony pszczelarskie. Ale osa czy szerszeń potrafią przebić się nawet przez kilka warstw ubrania. Pamiętam akcję, kiedy szerszeń użądlił strażaka cztery razy. Nierzadko te owady budują gniazda na poddaszu, gdzie latem temperatura sięga nawet 50 stopni Celsjusza i wydostanie ich stamtąd nie jest łatwe - mówi Jarosław Koprowski, rzecznik prasowy bydgoskich strażaków.
Jeśli nie strażak, to specjalista. Dyżurny straży pożarnej dysponuje listą kilku firm, które zajmują się usuwaniem niebezpiecznych owadów. W stałej współpracy są też pszczelarze. W zamian za kilka nowych osobników, za darmo pomagają pozbyć się kłopotu.
Rój przy szkole
- W ubiegłym roku, w okolicy szkoły Białych Błot, rój pszczół zawisł nad uliczną lampą. Było tam dużo dzieci, więc wezwaliśmy pszczelarza. Wspiął się po naszej drabinie i wyłowił królową. Za nią, do miniula poleciały wszystkie pszczoły - opowiada Jarosław Koprowski.
Ugryzienia komarów i meszek są najbardziej dokuczliwe na początku wiosny i lata, bo z każdym nowym bąblem organizm człowieka wypracowuje sobie większą tolerancję. Nie znaczy to, że można je lekceważyć. Szczególnie jeśli coś ugryzie nas w okolicy oczu i ust. Ludziom bez skłonności do alergii ulgę przyniesie kostka lodu. Uczuleniowcy, którzy puchną jak balony albo na ich skórze tworzy się ropny naciek, powinni zgłosić się do lekarza.
Z żądłem owadów bąkoskrzydłych (osy, pszczoły i szerszenie) nie ma żartów. - Jad potrafi uwolnić z komórek człowieka substancje, które obniżają ciśnienie tętnicze krwi, prowokują skurcz oskrzeli albo wywołują pokrzywkę - mówi dr n. med. Krzysztof Pałgan, zastępca kierownika Katedry i Kliniki Alergologii, Immunologii Klinicznej i Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum w Bydgoszczy - Szerszenie i osy potrafią ukłuć kilka razy, a pszczoła atakuje tylko raz w życiu, bo zostawia w ciele człowieka swoje żądło i umiera. Ciekawe jest to, że tylko samice owadów atakują. Samce nie mają takiej natury.