https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Muzeum przegrywa z marszandem

Sławomir Bobbe
Muzeum Okręgowe, mimo skromnego budżetu, mocno rozpycha się na rynku sztuki. Teraz pilnuje, żeby dwa płótna Leona Wyczółkowskiego trafiły do Bydgoszczy.

Muzeum Okręgowe, mimo skromnego budżetu, mocno rozpycha się na rynku sztuki. Teraz pilnuje, żeby dwa płótna Leona Wyczółkowskiego trafiły do Bydgoszczy.

Dom Lecha Wierzbickiego to właściwie jedna wielka wystawa. Parter i piętro pełne są obrazów, rzeźb, porcelany, a także fachowej literatury. - Zbieram już 60 lat, jeżdżę do Niemiec, a także na targi do Gdańska, Poznania i Warszawy - mówi kolekcjoner. Jego śladem nie mogą podążyć muzealnicy, którzy zaopatrują się w ściśle określony sposób. - Musimy otrzymać dokument sprzedaży, a tam nikt go nie wystawi. Nie kupujemy też przedmiotów powyżej ich ceny rynkowej. Na Bydgoskiej Aukcji Antykwarycznej mieliśmy ochotę na księgę adresową Bydgoszczy z 1894 roku z ceną wyjściową 600 złotych. Poszła za dwa tysiące w ręce prywatnego kolekcjonera - mówi Zdzisław Hojka.

<!** reklama left>Prywatni marszandzi niechętnie sprzedają swoje rzeczy do muzeów. - Gdy jakiś przedmiot tam trafi, więcej go na rynku nie zobaczymy. Dla nas nie jest to korzystna sytuacja. Rozumiem jednak argumenty drugiej strony - mówi Wiesław Dreas z Bydgoskiego Antykwariatu Naukowego.

- Aukcje nie są miejscem, w których muzea robią wielkie zakupy - twierdzi Michał Woźniak, dyrektor Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego. - Aukcja jest jak poker, to pewna gra, ale kolekcjoner jest w stanie położyć na stół każdą kwotę. Owszem, nie jestem zadowolony, że grafika Wyczółkowskiego uciekła nam na ostatniej aukcji, ale mamy już zarezerwowane dwie inne jego prace. Wystąpiłem właśnie do Rady Miasta o zwiększenie naszego budżetu na zakupy. Mam nadzieję, że je kupimy.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski