Jeśli ktoś regularnie korzysta z komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, z pewnością w ostatnim czasie zauważył w autobusie czy tramwaju ogłoszenie o naborze kierowców. Braki są spore – obecnie na poziomie 3%, ale w lipcu kolejni pracownicy odchodzą na emeryturę, więc deficyt wzrośnie do 6%.
Spółka, aby rozwiązać problem, działa dwutorowo. Poza naborem kierowców planowane jest przeszkolenie motorniczych, aby mogli prowadzić nie tylko tramwaj, ale również autobusy. Wdrożenie pomysłu to kwestia kilku miesięcy. Dziesięciu motorniczych zyska uprawnienia do kierowania drugim pojazdem. To rozwiązanie sprawdziłoby się np. w sytuacji, gdy wprowadzana jest komunikacja zastępcza autobusowa za tramwaj, tak jak obecnie na ulicy Gdańskiej.
Obecnie braki w grafiku uzupełniane są z nadgodzin pracowników, ale to rozwiązanie na dłuższą metę nie rozwiązuje problemu. Niebawem jednak do spółki trafią pierwsi kierowcy, którzy wzięli udział w rekrutacji. – Odzew na nabór jest zadowalający. Planujemy szkolenie w dwóch grupach, ponieważ zgłosiło się ok. 20 kierowców – informuje „Express Bydgoski” Piotr Bojar, prezes MZK w Bydgoszczy.
MZK oferuje umowę o pracę i pokrycie kosztów uzyskania wymaganych uprawnień, a w zamian pracownik jest zobligowany do przepracowania określonego czasu w spółce. Nowi kierowcy za kółkiem realnie mogą zasiąść pod koniec roku. Do tego czasu nie da się wykluczyć ryzyka, że niektóre kursy autobusów będą wypadać. Spółka planuje grafiki tak, aby do takich sytuacji nie dochodziło, ale wystarczy zwiększona liczba zachorowań np. w okresie jesiennym, aby pokrzyżować plany.
– Staramy się czerpać wzorce od najlepszych. Podpytywałem jak działa to w innych miastach. W dużych aglomeracjach miejskich, jak Kraków, prowadzony jest otwarty nabór przez cały rok, który pozwala uzupełnić braki. Myślę, że trzeba wprowadzić ten model w Bydgoszczy, aby zapewnić ciągłość zatrudnienia i uniknąć tąpnięć kadrowych – uważa Piotr Bojar.
Bez kierowcy autobus nie pojedzie
Problem braków kadrowych widoczny był na linii międzygminnej „99”, która zatrzymuje się na przystanku przy plaży w Chmielnikach. W niedzielę (9 lipca) nie wszyscy plażowicze zmieścili się do ostatniego tego dnia autobusu w kierunku Bydgoszczy. W takiej sytuacji MZK powinien podstawić drugi pojazd, ale tak się nie stało właśnie z powodu braku kierowcy.
– Mamy świadomość, że w okresie letnim linia „99” jest oblegana. Możemy reagować podstawiając drugi autobus, ale musi być spełniony jeden warunek – musimy mieć dostępnych kierowców i tabor – tłumaczył nam wówczas Paweł Czyrny, dyrektor ds. realizacji transportu w MZK. Dodał, że jedyny wybór w takiej sytuacji to zdjęcie autobusu z innej linii.
Zobacz wideo: Piotr Bojar, prezes MZK w Bydgoszczy, o zmianach w spółce
