Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje życie się zepsuło

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Nasze życie często zmienia się w coś, czego kompletnie sobie nie życzyliśmy.

Ba, w coś, co budziło kiedyś nasz gorący sprzeciw, z czego drwiliśmy i czego jednocześnie baliśmy się po nocach. A cóż, okazaliśmy się bardziej podobni do naszych rodziców, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy... I daliśmy się przekonać, że ważne jest zupełnie coś innego, niż to, na czym nam kiedyś zależało.

Rozczarowanie sobą i własnym życiem to jeden z przewodnich motywów „Zwierząt nocy”. Że z lekka banalny? Cóż, pewnie tak. Ale jednocześnie podany w tak wciągający sposób, że tego typu refleksje nie spływają po nas - jak to zwykle bywa - zaraz po wyjściu z kina. Bo tym razem film siedzi nam w głowach bardzo długo.

Zresztą podobnych, smutno-depresyjnych motywów jest tu więcej. Razem z Tomem Fordem zastanawiamy się, dlaczego wybieramy w życiu źle i dlaczego w te wybory brniemy z jakimś oślim uporem, nie potrafiąc się z tego wycofać. Albo jak bardzo jesteśmy podatni na społeczną presję - środowiska, rodziny, przyjaciół... Ile wytrzymamy, kiedy wybierzemy inaczej, niż się po nas tego oczekuje? Albo co to znaczy, że ktoś jest życiowym słabeuszem? Co to w ogóle jest słabość? I czy nie zależy to tak naprawdę od punktu siedzenia?
Tom Ford wykrzesał z tych refleksji opowieść autentycznie poruszającą, a jednocześnie mocno przeestetyzowaną, tak, że aż strona wizualna zaczyna nieco przeszkadzać... Ale to szczególik - „Zwierzęta nocy” to i tak na pewno jedna z najciekawszych jesiennych premier.

Tak więc poznajemy główną bohaterkę - kobieta znaczy wiele na rynku sztuki, prowadzi galerię, ma bogatego i przystojnego męża. I poczucie, że stała się taką osobą, którą nigdy nie chciała być. I w prywatnych relacjach z innymi, i nawet w życiu zawodowym. Bo sztuka, którą promuje - pełna brutalności i przemocy - co prawda sprzedaje się znakomicie, ale poza ordynarnością i dosłownością nic w niej nie ma. Pewnego dnia nasza heroina dostaje przesyłkę - powieść swojego pierwszego męża, którego porzuciła lata temu, bo wydawał się jej nieznośnym mięczakiem. Ot, facet, kóry chciał być pisarzem, ale ugrzązł w codzienności. Odchodząc, bardzo go skrzywdziła. Kiedy zaczyna czytać książkę mężczyzny jest wstrząśnięta - to szokująca thrillerowa opowieść o zbrodni, stracie, krzywdzie. I zemście.

Ford zdecydował się tu na zabieg dość karkołomny - nieustannie miesza trzy plany: współczesne życie szefowej galerii, retrospekcje z jej związku z pierwszym mężem i wreszcie brutalną wizualizację jego książki. Łatwo się przy takiej układance pogubić, ale Ford pokazał sporą klasę - serwuje nam tę opowieść klarownie. Pomogła mu cała ekipa, od autora kapitalnej muzyki Abla Korzeniowskiego, po aktorów - i to nie tylko tych grających pierwsze skrzypce, czyli Jake’a Gyllenhaala i Amy Adams. Bo Fordowi ekipa ułożyła się w orkiestrę, która ani przez chwilę nie fałszuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moje życie się zepsuło - Nowości Dziennik Toruński