W czasach rządów prawicy cotygodniowy wybór tematu nie jest rzeczą łatwą, dzieje się dużo, a PiS jako przewodnia siła narodu codziennie spełnia obietnice dane suwerenowi, trudno więc zdecydować się, na co szczególnie, jako lewak, mam zwrócić uwagę. Łączę więc, manipulując Czytelnikami, okazje i wątki, niekiedy trudne do zestawienia.
Z okazji jubileuszu 3-lecia sprawowania urzędu przez prezydenta Andrzeja Dudę spotkaliśmy się w gronie nihilistów, liberałów, generalnie osób knujących przeciwko władzy, w wolnych chwilach szukających pomników, którym można by założyć koszulkę ze znienawidzonym przez władzę napisem „Konstytucja”.
O samym Andrzeju Dudzie nie można powiedzieć zbyt wiele, bo prezydent, jako taki, jest funkcyjnym, wymyślonym przez Jarosława Kaczyńskiego i to w taki sposób, iż często zastanawiam się, czy aby nie jest postacią fikcyjną, jak, dajmy na to, babcia Jadzia z „Plebanii”. Owszem, byłoby gorzej, gdyby głowę państwa wymyślił nam minister Ziobro, bo wówczas, na podpis pod ustawą o karze śmierci przez rozstrzelanie - i dla pewności powieszenie -nie czekalibyśmy ani chwili. Prawie dokładnie w tym samym czasie cały naród obchodził, jedni z bliska, inni z daleka, 70. urodziny Antoniego Macierewicza, który chwilowo stracił ministerialną tekę w wyniku żydo-masońskiego spisku. Z wielu względów przypisuję Andrzejowi Dudzie i ministrowi Macierewiczowi cechy ludzkie z niezwykłą ostrożnością, bo, jak utrzymują ich najbliżsi współpracownicy, będą żyli, i jeden, i drugi, ponad 400 lat, co nawet w partii rządzącej nie zdarza się zbyt często. Zresztą wielu niezłomnych bohaterów prawicy, nieznośnie dla otoczenia, ociera się o świętość niemal każdego, nawet upalnego, dnia.
Jednym z nieoczekiwanych aspirantów w tej materii jest Mariusz Orion-Jędrysek, wiceminister ochrony środowiska, który z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego porównał narodowy zryw do pełnienia funkcji w rządzie PiS-u, co jest porównaniem tak samo udanym, jak szeroko lansowany pomysł, aby kule, którymi podpiera się Jarosław Kaczyński, trafiły, jako cenne eksponaty, do muzeum narodowego. Być może to kwestia wysokich temperatur... I zapewne one spowodowały, iż po latach usłyszałem ponownie, że Niemcy nas leją, jak wołał niegdyś Jan Maria Rokita, otoczony przez pracowników Lufthansy. Tym razem jednak chodziło o niemieckich strażaków, którzy wobec odmowy komendanta naszej krajowej feuerwehry zlali wodą uczestników Pol’and’Rock Festival.