Co to obchodzi czytelnika rubryki pod tytułem „Kronika bydgoska”? Zdjęcie obok pokazuje dłoń pszczelarza spod Bydgoszczy pełną martwych pszczół. Zrobione zostało w Salnie, mieszczuchom znanym przede wszystkim dzięki urokliwemu jezioru. Nie są to bynajmniej jedyne pszczoły, które zginęły parę dni temu, i niejedyny pszczelarz, który poniósł straty. Ze skargi, jaka do mnie dotarła, wynika, że owady wytruł młody rolnik, prowadząc opryski rzepaku przed południem – choć ze względu na pszczoły powinien to zrobić wieczorem. Pszczelarza, który próbował go powstrzymać, pogonił ze swego pola, rzucając na do widzenia, żeby nie zawracał mu głowy, bo się śpieszy do innej roboty.
I jemu, i sobie nie życzę, by wkrótce rolnik roboty nie miał w ogóle. A za swe szkodnictwo – i jest to życzenie realne – powinien zaś stracić unijne dopłaty bezpośrednie. Mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy tego dopilnują.
Temat bezmyślnego i często niestety bezkarnego trucia pszczół pokazuję też jako przeciwwagę dla pedofilii w Kościele, która – jakkolwiek obrzydliwa – klęski głodu na Polskę nie ściągnie. Wybrany za dwa tygodnie eurodeputowany, obojętnie jakiej maści politycznej, w sprawie pedofilii w Kościele raczej nic w Parlamencie Europejskim nie zwojuje. Ale ochronie polskich pszczół w Brukseli i Strasburgu może przysłużyć się jak najbardziej.
Notabene, spośród wielu wałkowanych wątków po premierze filmu braci Sekielskich moją uwagą zwrócił jeden zwłaszcza, wydawałoby się poboczny. Ktoś otóż zasadnie (i chyba retorycznie) spytał, jaka jest kondycja mediów w Polsce, skoro pieniądze na realizację „Tylko nie mów nikomu” Sekielscy musieli zdobyć dzięki publicznej zbiórce, prowadzonej w Internecie. Żadna prywatna stacja nie była gotowa zaryzykować 450 tys. złotych – w telewizyjnym biznesie kwoty wagi lekkośmiesznej, by móc umieścić swój znak firmowy pod dziełem, które w parę dni obejrzało 15 milionów widzów? Czy raczej obawa przed zadarciem z Kościołem miała tu decydujący wpływ na decyzję?
Świadomie pochylam się nad prywatnym biznesem telewizyjnym, bo ewentualnego zaangażowania się w produkcję filmu telewizji publicznej serio rozważać nie sposób. Co tu zresztą narzekać na ideologiczne poddaństwo TVP, skoro ideologiczny przekaz pokornie sieją nawet tak zdawałoby się dalekie od propagandy firmy, jak koncern paliwowy Orlen.
Na bydgoskiej stacji benzynowej Orlenu na rogu Bernardyńskiej i placu Kościeleckich w ostatni wtorek spisałem wszystkie tytuły prasowe wyróżnione najlepszą ekspozycją na półkach. Spośród czasopism były to „Sieci”, Do Rzeczy”, „Gość Niedzielny” i „Wpis”; spośród dzienników - „Gazeta Polska”, „Nasz Dziennik” i „Fakt”. Przypadek, skrzywienie kierownika? Sprawdźcie i przekonajcie się na innych stacjach Orlenu.
Czy bydgoskie szkoły są bezpieczne?
