Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Łukasz Schreiber: Jesteśmy jedyną partią, która myśli o przyszłych pokoleniach

Grażyna Rakowicz
- Wspieram ważne inicjatywy, zabiegam o środki na ważne inwestycje. Nie mam problemu, aby zadzwonić do prezydenta Bydgoszczy, choć bydgoska PO wielokrotnie bezpardonowo mnie atakowała. Kiedy w grę wchodzi interes mojego rodzinnego miasta, takie polityczne animozje schodzą u mnie na dalszy plan - mówi Łukasz Schreiber.
- Wspieram ważne inicjatywy, zabiegam o środki na ważne inwestycje. Nie mam problemu, aby zadzwonić do prezydenta Bydgoszczy, choć bydgoska PO wielokrotnie bezpardonowo mnie atakowała. Kiedy w grę wchodzi interes mojego rodzinnego miasta, takie polityczne animozje schodzą u mnie na dalszy plan - mówi Łukasz Schreiber. Archiwum PPG
- Nadal pamiętam skąd jestem. Pracuję w Kancelarii Premiera w Warszawie, ale to w Bydgoszczy szybciej bije mi serce. Dlatego moim hasłem w tej kampanii jest „Minister spraw bydgoskich”. Myślę, że nawet moi najwięksi oponenci nie mogą mi odmówić zaangażowania na rzecz rozwoju miasta. Wspieram ważne inicjatywy, zabiegam o środki na ważne inwestycje. Nie mam problemu, aby zadzwonić do prezydenta Bydgoszczy, choć bydgoska PO wielokrotnie bezpardonowo mnie atakowała. Kiedy w grę wchodzi interes mojego rodzinnego miasta, takie polityczne animozje schodzą u mnie na dalszy plan – mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską”, minister Łukasz Schreiber, szef Stałego Komitetu Rady Ministrów, poseł PiS i kandydat do Sejmu z 2 miejsca z listy PiS, w okręgu bydgoskim.

Według Pana ministra, jaka jest waga tych obecnych wyborów do Sejmu i Senatu?
Politycy zwykli mówić, że zbliżające się wybory są najważniejsze. I taka jest prawda. Polacy zdecydują, w jakiej Polsce chcą żyć. A tu ścierają się dwa światopoglądy. My oferujemy Polskę, w której ważne są wartości – wolność, solidarność, rodzina, naród, suwerenność i bezpieczeństwo. Jesteśmy gwarancją stabilności i rozwoju w tych niespokojnych czasach. Natomiast nasi oponenci, pałają chęcią zemsty – chcą czystek, rozliczeń, proponują rewolucję światopoglądową i składają puste obietnice. Oni uważają, że Polska powinna zostać zredukowana do „stanu” Unii Europejskiej. A my uważamy, że Polska może prowadzić niezależną, własną politykę, bez oglądania się na Berlin czy Brukselę – jak czynił to Tusk, choćby w kwestii wieku emerytalnego. To są te fundamentalne różnice, które sprawiają, że te wybory to gra o wszystko. O być, albo nie być.

Zainaugurował Pan swoją kampanię w regionie, na co w szczególności chce Pan w niej postawić? W 2019 roku Pana hasłem wyborczym było „Pamiętam, skąd jestem”.
Rzecz jasna, ja nadal pamiętam skąd jestem. Pracuję w Kancelarii Premiera w Warszawie, ale to w Bydgoszczy szybciej bije mi serce. Dlatego moim hasłem w tej kampanii jest „Minister spraw bydgoskich”. Myślę, że nawet moi najwięksi oponenci nie mogą mi odmówić zaangażowania na rzecz rozwoju miasta. Wspieram ważne inicjatywy, zabiegam o środki na ważne inwestycje. Nie mam problemu, aby zadzwonić do prezydenta Bydgoszczy, choć bydgoska PO wielokrotnie bezpardonowo mnie atakowała. Kiedy w grę wchodzi interes mojego rodzinnego miasta, takie polityczne animozje schodzą u mnie na dalszy plan.

Jak będzie Pańska kampania przebiegała…
W czwartek zainaugurowałem kampanię w Bydgoszczy, wspólnie ze swoją drużyną. Nie chcę dużo zdradzać, ale mogę tylko powiedzieć, że to będą ciekawe 4 tygodnie. W przyszły weekend zorganizuję większą konwencję, a w tzw. międzyczasie - szereg konferencji. Rzecz jasna nie skupiam się tylko na Bydgoszczy. Osiem lat temu postawiłem sobie za cel, aby być posłem dostępnym dla wszystkich mieszkańców regionu. Byłem w każdej gminie, w każdym powiecie. Jestem w kontakcie z niemal wszystkimi samorządowcami z okręgu, rozmawiam z mieszkańcami. „Razem piszemy historię”, to moje hasło w regionie. Jako PiS, zrobiliśmy dużo dobrego przez dwie kadencje i chcemy to kontynuować.

Jakby Pan minister – oczywiście w dużym skrócie - podsumował swoje minione cztery lata w Kujawsko-Pomorskiem?
Dla mnie miniona kadencja, to rozwiązanie problemów komunikacyjnych regionu. Znaleźliśmy pieniądze na dokończenie S5 i rozpoczęliśmy S10, między Bydgoszczą a Toruniem. Dla Bydgoszczy to czas wielkich inwestycji z rządowych środków – budowa kampusu Akademii Muzycznej i siedziby Archiwum Państwowego. To także rozbudowa szpitali Biziela i Jurasza – które udało się uratować, także przed połączeniem. Mamy już Politechnikę Bydgoską i jej nowy kampus w Fordonie. W regionie, to setki kilometrów nowych dróg, to boiska, przedszkola, żłobki, świetlice i infrastruktura sanitarna. To były bardzo dobre lata dla województwa kujawsko-pomorskiego.

Na co chciałby Pan postawić, w swojej poselskiej działalności w następnej kadencji?
Jednym z priorytetów jest dla mnie otwarcie kierunku medycznego, na Politechnice Bydgoskiej. Dzięki świetnej współpracy z rektorem tej uczelni, prof. Markiem Adamskim zrobiliśmy kilka bardzo dużych kroków w tym kierunku. Wierzę, że w roku akademickim 2024/25 kierunek ten stanie się faktem. Są pewne ważne kwestie infrastrukturalne w Bydgoszczy, o które będę zabiegać. Jednak o tym, będę mógł powiedzieć więcej za kilka, kilkanaście dni. Dla Bydgoszczy ważny będzie program „Przyjazne osiedle”, który zakłada wielką rewitalizację blokowisk. Windy, place zabaw, parkingi, dokończenie termomodernizacji – to nasze konkrety.

Jakie wnioski po konwencji PiS w Końskich?
Takie, że Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną partią, która myśli o następnych pokoleniach, a nie o najbliższych wyborach. Pokazaliśmy 300-stronicowy program, z perspektywą do 2031 roku. To budowa silnej armii, która zapewni nam bezpieczeństwo. Inwestycja w polskie rodziny. To dbanie o seniorów i zwiększenie nakładów na zdrowie. To również wzrost nakładów na inwestycje, które rozwijają nasze małe ojczyzny i gospodarkę. Chcemy, aby Polacy się bogacili. To za naszych rządów wyprzedziliśmy Portugalię i Grecję. Chcemy gonić inne, jeszcze bardziej zamożne kraje.

A jakie wnioski, po konwencjach partii opozycyjnych?
Oni od lewa do prawa, straszą PiS-em. Tusk zaprezentował 100 hasełek, takich pustych obietnic, którymi karmił Polaków w latach 2007-2014. A tak naprawdę, najwięcej miejsca poświęcił rozliczeniu PiS. Wśród jego tzw. Konkretów, jest lista osób z prezydentem i premierem na czele, które chce postawić przed Trybunał Stanu. Nie ma ani słowa o wieku emerytalnym, o 13 i 14 emeryturze, nie ma słowa o programie 800 Plus i o przymusowej relokacji, nic o inwestycjach lokalnych czy sporcie. Trudno więc to traktować poważnie. To hasła spisane na kolanie – tyle wykrzesali z siebie po 8 latach, w opozycji.

Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych uważa, że organizatorzy Campusu Polska powinni ujawnić szczegóły jego finansowania, bo – jak powiedział na antenie Polskiego Radia 24 - jednym ze sponsorów tego wydarzenia, jest Fundacja Adenauera należąca do niemieckiej CDU, zasilana pieniędzmi z niemieckiego budżetu.
Założyciel PO, Paweł Piskorski mówił o tym, że partia powstała za niemieckie pieniądze. Kilka dni temu dotarliśmy do dokumentu, z którego wynika, że Tusk konsultował nawet kwestię wieku emerytalnego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Germanofilia polityków PO, jest faktem powszechnym. Nie chcą mówić o reparacjach, potulnie wykonują rozkazy pana Webera. Fakt, że i Campus Polska jest zasilany z niemieckich środków w ogóle nie dziwi. Dobrze byłoby, aby takie wydarzenia były transparentne więc apel pana ministra Jabłońskiego jest jak najbardziej zasadny.

Polska po 15 września – mimo, jak na razie braku stanowiska w tej kwestii Komisji Europejskiej - utrzyma całkowite embargo na ukraińskie zboże. Ma ono dalej obowiązywać.
We wtorek na Radzie Ministrów przyjęliśmy uchwałę w sprawie przedłużenia środków zapobiegawczych, dotyczących przywozu z Ukrainy niektórych produktów. Wezwaliśmy Komisję Europejską do przedłużenia, po 15 września tego roku zakazu importu z Ukrainy czterech produktów rolnych: pszenicy, kukurydzy, rzepaku (rzepiku) i nasion słonecznika. Premier Mateusz Morawiecki oraz prezes PiS, Jarosław Kaczyński jasno wyłożyli sprawę: pomagamy naszemu sąsiadowi w potrzebie, ale musimy ochraniać polskich rolników. Nie zgadzamy się, aby ukraińskie zboże destabilizowało krajowy rynek rolny. Dla rządu silna polska wieś - to priorytet. Dlatego w przypadku, jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu importu zbóż z Ukrainy po 15 września, Polska wprowadzi taki zakaz na poziomie krajowym. Potrafimy powiedzieć Brukseli „stop”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera