I to na gminnych urzędników sypią się gromy rodziców, którzy chcą pracować, a nie mają z kim zostawić dziecka.
Jak w przysłowiu „Kowal zawinił, a Cygana powiesili”. W Bydgoszczy nawet prywatne przedszkola nie mogą zadowolić wszystkich rodziców.
Co dalej? Miasto może oczywiście liczyć na to, że zadziała prawo popytu i podaży - czyli że w Bydgoszczy powstaną nowe przedszkola prywatne.
Jest to prawdopodobne, zwłaszcza wobec baby boomu, który powinien wywołać program Rodzina 500+. Ale to rozwiąże problemy tylko częściowo. Nie wszystkie rodziny stać bowiem będzie na przedszkolne czesne.
Nadal więc będą mieć pretensje do samorządu. Słuszne zresztą, bo jest on po to, by zaradzić problemom, a nie bezradnie rozkładać ręce i wskazywać na Warszawę jako źródło zła.
A więc nowe publiczne przedszkola muszą w Bydgoszczy powstać - i to jak najszybciej. Warto też wciąż uparcie przekonywać rodziców, że sześciolatek w szkole poradzi sobie.