MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Jahr Trio i Teuta, czyli Drums Fuzji dzień drugi [wideo]

Kuba Ignasiak
Wtorek był drugim dniem tegorocznej edycji festiwalu Drums Fuzje. Wieczór był to niezwykły, pełen cudownych koncertów, przy których trudno było usiedzieć na miejscu. Działo się dużo.

Wtorek był drugim dniem tegorocznej edycji festiwalu Drums Fuzje. Wieczór był to niezwykły, pełen cudownych koncertów, przy których trudno było usiedzieć na miejscu. Działo się dużo.

Zanim jednak muzyka wypełniła salę kinowo-widowiskową MCK w Bydgoszczy w kawiarni Szpulka odbyły się warsztaty prowadzone przez Piotra Biskupskiego. Po nich, o godz. 18.00 na scenie zainstalowało się jazzowe trio w składzie Marcin Jahr / Bernard Maseli / Tomasz Grabowy. Panowie zagrali kilka cudownie jazzowych kawałków na perkusję, wibrafon i gitarę basową, choć nie brakowało też nieco bardziej oryginalnych instrumentów, jak przypominający łuk, brazylijski berimbau, czy kalimba, na której Bernard Maseli zaprezentował „Imagine” Johna Lennona. Co ciekawe, artyści bawili bydgoską publiczność nie tylko muzyką, ale i słowem, bowiem szczególnie panowie Maseli i Jahr okazali się znakomitymi konferansjerami, których z trudem – ku uciesze rozbawionej publiki – udawało się odciągnąć od mikrofonu. <!** reklama>Znakomita muzyka, przeplatana licznymi anegdotami to przepis na udany występ. Ale przecież nie jedyny tego wieczoru. Po nich na scenie pojawili się muzycy projektu TEUTA, czyli Waldemar Franczyk oraz bracia Paweł i Marcin Steczkowscy. Tu również talenty konferansjerskie muzyków dały o sobie znać, ale tym razem zdecydowanie przyćmiła je muzyka. A dźwięki były to niezwykłe.

Panowie z niesłychaną lekkością łączyli folk z jazzem, muzyką alternatywną, czy wręcz momentami instrumentalnym drum n bassem. Zaczarowali publiczność ludowymi zaśpiewkami wspomaganymi naprawdę skoczną, choć niepozbawioną głębi muzyką generowaną przede wszystkim przez rozbudowany zestaw perkusyjny, sześciostrunową gitarę basową, saksofon lub flet i laptopa. Jednak i tu nie zabrakło instrumentów niezwykle oryginalnych, jak lira korbowa czy elektroniczny flet generujący naprawdę niespotykane dźwięki. Cudowny, genialny, porywający – żadne z tych słów, tak przecież dosadnych, nie oddaje tego, co działo się wczoraj wieczorem na emcekowej scenie. Kto tego nie doświadczył (bo np. nie chciało mu się przyjść, bo w TV leciał „Klan”, bo zimno za oknem...) zdecydowanie ma czego żałować – takie koncerty nie zdarzają się co dzień.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo