https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lodowata woda hartu doda

Maria Warda
- Mam marzenie, aby nasza sekcja działająca przy Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratowniczym, rozrastała się tak jak ma to miejsce w wielu miejscowościach - mówi Leszek Janowski.

- Mam marzenie, aby nasza sekcja działająca przy Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratowniczym, rozrastała się tak jak ma to miejsce w wielu miejscowościach - mówi Leszek Janowski.

<!** Image 2 align=none alt="Image 164016" sub="Morsy i „foczka” nie wyobrażają sobie niedzieli bez zanurzenia w lodowej wodzie. - To wielka frajda - twierdzą / Fot. Maria Warda">Leszek Janowski był pierwszym morsem żnińskiego WOPR-u. Za jego przykładem poszli córka Ewelina i zięć Karol Kruzlowie oraz bratanek żony pana Leszka, Dawid Mieszkowski. Tych czworo wraz z Krzysztofem Walczakiem, Tadeuszem Cieślakiem i Karolem Niewiadomskim weszło do wody w pierwszą niedzielę 2011 roku. Dzień wcześniej w trochę większej grupie pławiąc się w przerębli witali Nowy Rok.

<!** reklama>- Chciałbym, aby nasze grono powiększało się - przyznaje Leszek Janowski. - Może być nas dużo, nie jesteśmy gorsi od Kędzierzyna Koźla, którą to grupę pokazywali niedawno w telewizji. Wiem, że są pojedyncze osoby, które kąpią się w małych grupkach, gdzieś pod Skarbienicami. Dobrze by było, gdyby dołączyli do nas. Możemy wyrąbać większą przerębel, wszyscy się pomieszczą.

<!** Image 3 align=none alt="Image 164016" sub="Fot. Maria Warda">Sekcja Morsów działa przy żnińskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Morsy, i jedna foczka - jak nazywają panią Ewelinę koledzy, przebierają się w szatni miejskiej. Stąd najbliżej do przerębli przy pomoście WOPR-u. - Jesteśmy wdzięczni burmistrzowi za udostępnienie przebieralni - mówią morsy. - Zapraszamy go także do zimowej kąpieli.

- Co to, to nie - śmieje się Leszek Jakubowski, burmistrz Żnina. - Nie lubię się kąpać w zimnej wodzie, chociaż przyznam, że kiedy byłem w szkole średniej, pluskałem się w jeziorze do końca października. Zimny prysznic bardzo dobrze wpływa na krwiobieg i tego się trzymam. - Nie ma szczęśliwszych ludzi, którzy weszli do lodowatej wody i z niej wyszli - zapewnia 65-letni Tadeusz Cieślak, najstarszy mors. - Jak się wchodzi do wody, to czuje się igiełki na całym ciele, tak jakby coś parzyło, a gdy się wychodzi robi się gorąco. To bardzo zdrowe dla hartowania ciała, bo morsy się nie przeziębiają i podobnie jak sportowcy są nastawieni do życia optymistycznie.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski