Marszałek Piotr Całbecki mylił UKW z UMK, a rektor UTP Antoni Bukaluk mówił o pewnym kanclerzu wyskakującym z... żelazka.
<!** Image 2 align=right alt="Image 170482" sub="Wczoraj wmurowano kamień węgielny pod budowę biblioteki Fot. Tadeusz Pawłowski">Wczoraj uroczyście wmurowano kamień węgielny pod budowę Biblioteki Głównej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W uroczystości, podczas której podpisano akt erekcyjny, wzięli udział przedstawiciele władz regionu, miasta, diecezji bydgoskiej oraz rektorzy innych uczelni. Podczas części oficjalnej marszałek Piotr Całbecki kilka razy pomylił bydgoski uniwersytet z toruńskim. Potem, oczywiście, przepraszał za gafę i obiecał, że więcej wpadek nie zaliczy.
Natomiast gromkimi brawami nagrodzono przemówienie Antoniego Bukaluka, rektora bydgoskiego Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. Rektor, mówiąc o agresywnym działaniu szkół niepublicznych, sparafrazował stary komunistyczny dowcip („otwierasz lodówkę, tam Lenin, otwierasz książkę, tam Lenin...”). Wyznał, że boi się nawet włączyć żelazko, bo i z tego przedmiotu może wyskoczyć kanclerz jednej z bydgoskich niepublicznych uczelni. I choć nie padło żadne nazwisko, wiadomo było, że chodzi tu o byłego przewodniczącego sejmiku i kanclerza szkoły, która otrzymała największe dotacje z Urzędu Marszałkowskiego.
- Pan rektor powiedział głośno wreszcie to, o czym wszyscy myślimy - skomentował jeden z pracowników UKW.(haw)
<!** reklama>