Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto się boi "žwujka Arka"?

Grażyna Ostropolska
Opór wobec kanclerza Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, któremu rektor Janusz Ostoja-Zagórski przekazał ogrom władzy, narasta. Część pracowników zarzuca mu mobbing i zastraszanie. - Robi się ze mnie diabła, bo ja tych ludzi dyscyplinuję i próbuję nakierować na właściwe tory pracy - broni się Arkadiusz Słowiński.

<!** Image 3 align=none alt="Image 225693" sub="Zanim Arkadiusz Słowiński został kanclerzem w UKW, pracował w Bydgoskiej Szkole Wyższej oraz w bydgoskim ośrodku łódzkiej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej">

Opór wobec kanclerza Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, któremu rektor Janusz Ostoja-Zagórski przekazał ogrom władzy, narasta. Część pracowników zarzuca mu mobbing i zastraszanie. - Robi się ze mnie diabła, bo ja tych ludzi dyscyplinuję i próbuję nakierować na właściwe tory pracy - broni się Arkadiusz Słowiński.

To zły rok dla Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. We wrześniu gruchnęła wieść, że uczelnia może stracić w 2015 r. status pełnoprofilowego uniwersytetu, jeśli nie uzyska uprawnień do nadawania stopni doktorskich na minimum 10 kierunkach. Na burzliwej sesji Rady Miasta (4 września) zdecydowano się wprawdzie pomóc UKW w pozyskaniu mieszkań dla kadry spoza Bydgoszczy, ale wytknięto kiepską pozycję w uczelnianych rankingach. „Spotykamy się na sesjach takich jak ta, kiedy się pali i

trzeba ratować uniwersytet,

a na co dzień brakuje dialogu” - zarzucił władzom UKW prezydent Rafał Bruski.<!** reklama>

Atmosfera wokół uczelni nie odbiega od tej, jaka panuje w jej murach. Uniwersytet ma spory deficyt w budżecie, a rezygnację z funkcji prorektora złożył profesor Roman Leppert. - To mój protest przeciwko zarządzaniu uczelnią przez rektora Janusza Ostoję-Zagórskiego i kanclerza Arkadiusza Słowińskiego - oświadczył na wtorkowym otwartym posiedzeniu senatu UKW. O gorącej dyskusji, która wywołały te słowa, pisaliśmy w środę w publikacji: „Rektor na beczce prochu”. Ujawniła ona ostry podział na „ludzi rektora” i tych, którzy myślą tak, jak Leppert.

- Sposób kierowania uczelnią przez pana rektora określiłbym jako zarządzanie poprzez eventy, przy jednoczesnym przekazywaniu realnej władzy w ręce kanclerza Arkadiusza Słowińskiego - oznajmił prof. Leppert, a rządy kanclerza określił tak: - To wywoływanie i podtrzymywanie poczucia zagrożenia wśród podległych mu pracowników.

Ogromne poruszenie wywołały słowa Jerzego Serwińskiego, byłego dyrektora Centrum Edukacji Fizycznej i Sportu UKW: - Współpraca z kanclerzem Arkadiuszem Słowińskim była horrorem. Zamiast pomagać - przeszkadzał, a gdy mu się ktoś sprzeciwił, ostrzegał: „Wujek Arek wszystko może, bo dziadek

rektor wszystko mu podpisze”.

Jak te słowa przyjął kanclerz?

- Jak ja mogę reagować na zarzuty, których nikt mi nie udowadnia? Z Serwińskim uniwersytet się rozstał i jest teraz wylewanie żalu - odpowiada Słowiński i dodaje: - Jak się jest na takim stanowisku jak ja i coś się robi, to jest się narażonym na takie lub inne oceny.

Faktem jest, że kanclerz budzi na uczelni szczególne emocje. Płyną na niego skargi do rektora, senatu, inspekcji pracy, marszałka województwa i przewodniczącego miejskiej rady.

„Pracownicy najniższych szczebli UKW błagają o ratunek. Prosimy o wynajęcie mecenasa, specjalisty od mobbingu i prawa pracy, który rzetelnie oceni nieetyczne i chamskie, w naszej ocenie, postępowanie kanclerza Słowińskiego (...). Panie Marszałku, Panie Przewodniczący, Panowie Profesorowie nie siedźcie z założonymi rękoma, nie pozwólcie mu krzywdzić ludzi”- to fragment listu, który wpłynął. m.in. do Romana Jasiakiewicza, przewodniczącego Rady Miasta.

- Były też skargi do PIP, że kanclerz stosuje mobbing - mówi Jasiakiewicz. Twierdzi, że informacja, którą przekazali mu pracownicy UKW, wprawiła go w szok: - Usłyszałem, że kanclerz wszedł do sekretariatu z bronią myśliwską i kierując ją w stronę jednej z pań, pozwolił sobie na niewybredny żart, a potem paradował z przerzuconą przez ramię flintą po korytarzu wśród studentów.

Jasiakiewicz uznał, że takie zachowanie urąga zasadom myśliwskiej etyki i powiadomił Okręgową Radę Łowiecką, ponieważ Słowiński jest myśliwym.

- Pokazywał się pan

na uczelni z bronią?

- pytamy Słowińskiego.

- Tak, ale nikogo nią nie straszyłem. UKW wyprzedaje broń, która już nie jest używana i ja taką kupiłem. Przynieśli mi ją pracownicy, więc musiałem ją stąd zabrać. Szedłem z nią po godzinach pracy uczelnianym korytarzem, co będzie łatwo udowodnić, bo są tam kamery - wyjaśnia kanclerz. Musiał się też tłumaczyć na policji. - Robi się ze mnie diabła i na policję idzie donos, że ja chodzę z ostrą bronią - wspomina Słowiński.

- Jaki był epilog - pytamy?

- Policjanci się tylko uśmiechnęli - odpowiada kanclerz i dodaje: - Nie jestem przecież tak głupi, by poruszać się z bronią wbrew przepisom.

Wśród skarg na kanclerza były i te o jego nieeleganckich zachowaniach wobec pracowniczek.

- Podobno wchodził pan do biura, kładł nogę na stół i sznurował but, budząc konsternację podwładnych, które z obawy o utratę pracy bały się zwrócić uwagę na niestosowność tych zachowań? - pytamy Słowińskiego.

- Ja takie ploty też słyszę, bo na korytarzach różne historie się opowiada. Teraz są anonimy o rzekomym sznurowaniu butów, a za chwilę będziemy mówili o drapaniu się po jajkach przy stole - kwituje kanclerz. - Wydaje mi się, że jestem człowiekiem kultury i nie przez przypadek sprawowałem jakieś funkcje - oświadcza.

Sprawdzamy, jak zakończyły się

skargi na mobbing,

kierowane do PIP. - W październiku przeprowadziliśmy w UKW kontrolę pod kątem ewentualnych zachowań mobbingowych, ale pracodawca nie wyraził zgody na rozdanie anonimowych ankiet - wyjaśnia Katarzyna Pietraszak, rzeczniczka Okręgowej Inspekcji Pracy.

- PIP nie jest od rozstrzygania w sprawie mobbingu, bo trudno jest budować o kimś opinię na podstawie anonimowej ankiety. Jeśli ktoś z UKW czuje się mobbingowany, może to zgłosić do rektora lub kanclerza, bo my prowadzimy politykę antymobbingową i możemy powołać komisję, która zbada dowody - oznajmia Słowiński. Twierdzi, że władze uczelni nie miały oficjalnych zgłoszeń o mobbingu, a kiedy związkowcy zapytali rektora, dlaczego nie zgodził się, by PIP rozdała pracownikom ankiety, usłyszeli, że czas, kiedy w UKW mówi się o dziurze budżetowej i analizuje wyniki audytu, nie jest na to odpowiedni.

Nie jest tajemnicą, że również w Bydgoskiej Szkole Wyższej, gdzie Słowiński przez dwa lata był kanclerzem, też posądzano go o mobbing.

- Jak wyjdę z depresji, wystąpię przeciw niemu do sądu - zapowiada Andrzej P., domniemana ofiara mobbingu. Twierdzi, że był nękany i upokarzany przez kanclerza. Dowodem na to ma być obfita mailowa korespondencja. „Usłyszę jeden zły komentarz na temat i masz karę dyscyplinarną”, „Radzę nie skupiać się na udowadnianiu mi czegokolwiek, poza pana przydatnością dla uczelni” - to jej fragmenty. Andrzej P. sugeruje, że Słowiński nie tolerował sprzeciwu i innym przypisywał własne błędy. - Gdy mu to wygarnąłem, zwolnił mnie z funkcji kierownika biura rekrutacji i reklamy BSW, przeniósł na stanowisko kierownika biblioteki i bez zarządzenia inwentaryzacji obarczył odpowiedzialnością za księgozbiór - opowiada. Zażądał od kanclerza zmiany „zakresu odpowiedzialności” i... - Zostałem zwolniony z powodu „likwidacji stanowiska pracy z przyczyn ekonomicznych” - Andrzej P. okazuje dokument oraz

zaświadczenie od psychiatry

z diagnozą: „Reakcja depresyjna, stan psychiczny pacjenta wynika z konfliktowej sytuacji w pracy: mobbing ze strony kanclerza uczelni”.

- Czy Andrzej P. przyznał się, że został wyleczony przez ZUS z tego zwolnienia lekarskiego? - tak Słowiński reaguje na pytanie, czy mobbingował podwładnego z Bydgoskiej Szkoły Wyższej. - To ja skierowałem do ZUS wniosek o jego sprawdzenie i z dniem, w którym P. pojawił się u orzecznika, cofnięto mu zwolnienie od psychiatry - dodaje.

Słowiński przyznaje, że sygnalizował poprzedniemu rektorowi UKW Kubikowi, iż był posądzany o mobbing, ale nie toczyło się w tej sprawie dochodzenie. - Pytali mnie też o tę sprawę dziennikarze, bo ktoś chciał mi przeszkodzić w objęciu stanowiska kanclerza - sugeruje.

Faktem jest, że Józef Kubik umowy z kanclerzem nie podpisał. Zrobił to dopiero 1 września 2012 r. nowy rektor Janusz Ostoja-Zagórski, który zatrudnił Słowińskiego na rok. 25 września nowy kanclerz został też beneficjentem uczelnianego zamówienia z wolnej ręki. Wystartował w konkursie na stanowisko kierownika zespołu ekspertów ds. opracowania modelu zarządzania pracą w UKW. Wycenił swoją pracę na 5516 zł i jego oferta (wpłynęła tylko ta jedna) została przyjęta.

- Przedłużenie umowy z kanclerzem miało zależeć od oceny jego pracy przez senat, ale rektor złamał tę zasadę i w połowie roku przedłużył mu umowę na czas nieokreślony - burzą się senatorzy.

- To oznacza marginalizowanie roli najważniejszego organu uczelni, z czym ja nie potrafię się pogodzić - mówił prof. Roman Leppert na otwartym spotkaniu senatu UKW.

Na zamkniętym posiedzeniu senatorzy zdecydowali, że do oceny kanclerza powołana zostanie komisja doraźna.

Pytamy Słowińskiego, czy krytyka, którą usłyszał, coś zmieni w jego stosunku do podwładnych?

- Będąc na najwyższym stanowisku administracyjnym w UKW, gdzie przez dwa lata nie było kanclerza i porządkując pewne sprawy oraz dyscyplinując ludzi, co nie wszystkim się podoba, bo narusza ich interesy, mogę się spodziewać krytyki. Cóż każdy ma swego Gowina, który powie, że można było to zrobić inaczej - konkluduje.


Opinia

Profesor Janusz Ostoja-Zagórski, rektor UKW

<!** Image 4 align=left alt="Image 225696" >Zostałem poproszony przez komisję wyborczą o zorganizowanie spotkania dla elektorów w sprawie rezygnacji pana profesora Romana Lepperta z funkcji prorektora. Miało to być spotkanie zamknięte (tylko dla elektorów), ale uznałem i podjąłem decyzję, że cała społeczność akademicka powinna mieć możliwość uczestniczenia w nim i dlatego spotkanie było otwarte. To dotyczy wewnętrznych spraw uczelni, więc tu o nich rozmawiam i będę rozmawiał nadal.

Rozmawianie przez media nie jest właściwym sposobem na komunikowanie się ze sobą pracowników, współpracowników i władz. Konstruktywne uwagi i krytyka zawsze były i są przeze mnie cenione. Z całą pewnością będą one przedmiotem wnikliwej analizy i uwagi. Moim zamiarem jest rozwój Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i osiągnięcie wszelkich kryteriów, zapewniających mu stabilną pozycję wśród 19 pełnoprofilowych uniwersytetów w Polsce. Zapewniam, że taki kierunek jest dla mnie priorytetem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!