Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wyleczy prezesa doktora?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Miniosiedle „Zrzeszonych” przy ul. Galla Anonima - ich ostatnia duża inwestycja
Miniosiedle „Zrzeszonych” przy ul. Galla Anonima - ich ostatnia duża inwestycja Tomasz Czachorowski

Czekaliśmy w redakcji cierpliwie, by pochopnymi ocenami nie skrzywdzić człowieka. Daliśmy mu czas, by nie tylko wytrzeźwiał, ale i przemyślał to i owo. Liczyliśmy, że w końcu zabierze głos i... przynajmniej ja miałem nadzieję, że walnie się pięścią w pierś i przeprosi za swoje zachowanie. Dziś widzę, że byłem naiwny.

Kogo mam na myśli? Prezesa Krzysztofa Szpakowskiego, stojącego na czele zarządu dużej spółdzielni. Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa „Zrzeszeni” - bo o niej mowa - aktualnie zarządza 84 budynkami mieszkalnymi, które znajdują się na Osowej Górze, w Fordonie i Śródmieściu. Jest to 2661 mieszkań, 63 lokali użytkowych, 615 garaży i 89 miejsc postojowych. Członkami MSM „Zrzeszeni jest około 2400 osób.

21 listopada panisko tego majątku umówiło się na spotkanie z panem Dariuszem, skromnym członkiem „Zrzeszonych”. Pan Dariusz zjawił się na audiencji wraz z małżonką. Długo nie pogadali. Komunikacji bynajmniej nie zaszkodziła różnica sfer społecznych, lecz kłopoty artykulacyjne pana prezesa, które po 20 minutach spotkania tak go zirytowały, że był uprzejmy wyrzucić swych gości z gabinetu. Gdyby rzecz miała miejsce w czasach ordynata Michorowskiego, na tym zapewne nieudany dialog by się zakończył. Dziś jednak, w czasach upadku władzy i autorytetów, pan Dariusz poważył się wezwać policję, by zbadała trzeźwość prezesa Szpakowskiego.

ZOBACZ TEŻ:

Zmierzono mu 2,5 promila. Jako mąż doświadczony w alkoholowych eskapadach, szacuję, że by się doprowadzić do takiego poziomu zaperfumowania, głupie pół litra na twarz może nie wystarczyć. I to nie spożyte w niedzielny wieczór, tylko w zwykły (choć dla niektórych najwyraźniej lany) poniedziałek do śniadania, krótko przed wymarszem do pracy. Sam jestem ciekaw, jak się w takim stanie zarządza 2661 mieszkaniami, 63 lokalami użytkowymi etc., sprawnie dbając o interesy prawie 2,5 tysiąca ludzi.
A teraz poważnie. Krzysztof Szpakowski nie miał cywilnej odwagi wytłumaczyć się z opilstwa w pracy, którego wobec badania przeprowadzonego przez policję wyprzeć się nie może - ani na łamach „Expressu”, ani też twarzą w twarz, przed płacącymi mu pensję spółdzielcami. Sprawiedliwie rozliczyć prezesa nie miała też odwagi teoretycznie czuwająca nad jakością jego pracy rada nadzorcza „Zrzeszonych”. Nie uważam bowiem za wystarczającą reakcję nałożenie na niego kary z art. 108 Kodeksu pracy (upomnienie lub nagana). Gołębie serca z rady nadzorczej, ktoś, kto w poniedziałek w południe wydycha 2,5 promila, nadaje się do leczenia odwykowego, a nie do kierowania dużą firmą! Ma ów człowiek poważny kłopot zdrowotny, z którego nie wyleczy go upomnienie ani nagana.

Ze zdumieniem dowiedziałem się ponadto, że prezes Krzysztof Szpakowski jest też doktorem inżynierem, który akademickie szlify zdobywał na bydgoskim UTP. Teraz natomiast pracę w spółdzielni łączy z odpowiedzialnym stanowiskiem w jednej z prywatnych uczelni. Jest tam pełnomocnikiem rektora ds. kierunku „budownictwo”, a więc, jak rozumiem, kimś w randze zbliżonej do dyrektora instytutu. Zastanawiam się, jak jedna osoba znajduje czas na prezesowanie spółdzielni, zarządzanie ważną częścią uczelni wyższej i zalewanie się w trupa. Można powiedzieć: człowiek renesansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!