Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto ty jesteś? Polak szary RECENZJA FILMU "JULIUSZ"

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Takich bohaterów nie widujemy w kinie za często. Bo niewyraźni są. Nie za odważni, nie za piękni, przebojowi inaczej... Sfrustrowani tym, jak żyją, i nie robiący niczego, żeby się jakoś z tej sytuacji wygrzebać. Z roku na rok tracący zapał, energię, ambicje. Ot, luzerzy, szaraki, po których jadą różni cwaniacy. Nie wierzący już, że mogą być szczęśliwi. Znacie ich? No pewnie. W kinie zbyt wielu ich nie ma, za to w realu spotykamy ich co krok. Taki jest też Juliusz, tytułowy bohater dosyć nietypowej polskiej komedii.

A nietypowej, bo to miks ostrej jazdy z bardzo mocnym żartem, komedii romantycznej i rodzinnej psychodramy, trochę w stylu pana Koterskiego. I wiem, wiem, to inna szuflada, ale Juliusz od początku jakoś przypominał mi Adasia Miauczyńskiego, czyli tego wzorca nieszczęsnego polskiego inteligenta, zmagającego się ze światem.

Swoją drogą szedłem na ten film z lekką nieśmiałością, bo nasłuchałem się, że grzebali przy nim znani stand-upowcy, co to żadnych tabu nie znają. Bałem się więc, że albo mnie zagryzą, albo okaże się, że w filmie stracili zęby. A tu, o dziwo, okazało się, że jest akuratnie, nie wszystkie żarciki są może idealne, ale większość sprawia, że widownia bawi się cudnie. Co jak na polską komedie jest rzadkie niesłychanie. I jasne, że jak to w stand-upie tematem żartów jest często czyjaś wpadka albo porażka, ale taką mamy konwencję.

Do tego to nie jedyne milutkie zaskoczenie, bo najważniejsze jest to, że film zgrabnie balansuje między śmiechem a wzruszeniami. I kiedy już, już zaczynamy podejrzewać, że dostaniemy zlepek gagów - niezły, ale jednak zlepek, udający fabułę - to film skręca i nabiera kolorów. Bo główne osie fabuły to relacje ojca i syna oraz syna i jego panny. Choć to relacje z ojcem są oczywiście ważniejsze - bo dają nam odpowiedź na pytanie, dlaczego Juliusz jest, jaki jest. Dlaczego ugrzązł w życiu, jak wielu z nas. I co musi się stać, żeby zaczął się z tego wygrzebywać. Też dlaczego zżera go samotność i dlaczego ta samotność aż tak bardzo boli.

Kolejne zaskoczenie to oczywiście aktorstwo. Wojciech Mecwaldowski wreszcie gra rolę stworzoną dla siebie, a to, że aktorsko koncertuje razem z panem Peszkiem, mocno go podkręca. Zresztą nikt tu niczego nie położył, a mamy gromadę niezwykłą, od pana Rutkowskiego, przez panią Smołowik, po pana Skolimowskiego.

Tak więc oglądamy balladę o Juliuszu, nauczycielu plastyki. W szkole nawet nie próbuje uczyć tępych młodzianków, wpatrzonych w smartfony, w domu użera się z ojcem, co to uważa, że jak się człowiek zbliża do mety, to powinien przyspieszyć, a nie zwolnić. No i wtedy trafia na Dorotę... Jedno ostrzeżenie - „Juliusz” to jednak specyficzny humor. Proponuję przed seansem obejrzeć kilka stand-upowych szołów na youtubie, żeby potem nie spaść z fotela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto ty jesteś? Polak szary RECENZJA FILMU "JULIUSZ" - Nowości Dziennik Toruński