Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto się boi własnego kota?

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Singlami kultura pop zajmuje się nad wyraz chętnie. I nic dziwnego.

To przecież znakomici klienci - czasu na jej konsumowanie mają, przynajmniej teoretycznie, znacznie więcej, niż ludzie zaplątani w rodziny i dziatwę... Tyle, że z reguły filmy o perypetiach singli w dzisiejszych realiach państw dobrobytu mają jedną tonację: przez dwie godziny owi single robią wszystko, żeby przestać być singlami.

A problem galopującego w świecie zachodnim singielstwa - jako zjawiska kulturowego - wydaje się dużo bardziej złożony. Powody życia w pojedynkę też są nie tak oczywiste, jak się „niesinglom” wydaje - od koncentracji na karierze po koncentrację na namiętnym rozrywaniu się. I trzeba przyznać, że „Jak to robią single” - choć to w sumie błaha komedia - przynajmniej pod względem podejścia do tematu nieco zaskakuje.

Bo choć początkowo jest niby jak zwykle - portretowana gromadka singli tak naprawdę nie robi nic innego, niż uganianie się w poszukiwaniu drugiej połówki - to już na zakończenie twórcy filmu pouczenia snują całkiem inne. Że nie ma co wariować ze strachu, że umrzemy samotnie i „własne koty nas zjedzą”. Że nie ma co rzucać się rozpaczliwie na mniejsze zło, byle tylko ten partner był. Że lepiej odkryć uroki singielstwa - jakby nie było dającego w życiu szansę spełnienia wszystkiego co sobie założyliśmy, a co po zejściu się w parę z tym jedynym szybciutko staje się nierealnie... Bo tak naprawdę nie ma jednej recepty na życiowe szczęście. I nie zawsze musi to być gromadka dzieciaczków.

W filmie mamy paradę różnego typu singli, ale najciekawsza wydaje mi się bohaterka tak przyzwyczajona do życia z kimś - prosto z łap rodziców trafiła w łapy narzeczonego - że samotność ją przeraża. A jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jest niewolnicą związków i nigdy tak naprawdę nie mogła poznać siebie, ciągle się do kogoś dostosowując. Na szczęście jest urocza i milutka, bo niektórzy poznając siebie, mogą się zdrowo przerazić.

Tak więc przenosimy się do Nowego Jorku i poznajemy grupę ludzi. Jedna panna właśnie zrobiła sobie przerwę z narzeczonym od zawsze, jej siostra lekarka jest pracoholiczką, jej przyjaciółka - amatorką rozrywek wszelkich. Inna panna łowi narzeczonego na podstawie opracowanego systemu, pan barman szuka przygód, a inny samotnik nie może pogodzić się ze śmiercią żony.

„Jak to robią single” to z lekka nietypowy produkt walentynkowy, ale jednak produkt tego rodzaju. Mamy więc mieszankę sympatycznych bohaterów, ugłaskanego humoru i miłosnych wzruszeń. Aktorstwo też jest produktowe. Najbardziej wyrazista jest oczywiście Rebel Wilson, nowa gwiazda komedii, którą wszyscy się zachwycają - w filmie gra ową rozrywkową przyjaciółkę. Powiem szczerze, że jak dla mnie to zabawna jest raczej średnio. Kiedy pojawia się na ekranie, zawsze jakoś mam wrażenie, ze film zmienia się w telewizyjny sitcom.

„Jak to robią single”, reż. Christian Ditter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!