140 pracowni zainteresowało się konkursem architektonicznym na zabudowę zachodniej pierzei Starego Rynku. Tak licznego odzewu nikt się nie spodziewał.
<!** Image 2 align=right alt="Image 112484" sub="Według kurii, na Starym Rynku nie ma sensu odbudowywać kościoła, ponieważ w pobliżu są trzy inne świątynie, między innymi, katedra Fot. Tadeusz Pawłowski">Wśród chętnych do sporządzenia projektu architektonicznego znalazły się pracownie zarówno z Polski, jak i z zagranicy. - Takiego zainteresowania się nie spodziewaliśmy - mówi architekt miasta, Robert Łucka. - W połowie marca zweryfikujemy wszystkie wnioski. Sprawdzimy po prostu, czy pracownie spełniają formalne kryteria. Z doświadczenia wiem, że nie należy spodziewać się odpadnięcia na przykład połowy kandydatów. Taka liczba zgłoszeń daje szansę na to, że uda się znaleźć dobre rozwiązanie.
Co zaważyło na tak dużym zainteresowaniu? - Myślę, że na plus zadziałał kryzys. Architekci nie mają już tylu zleceń, co jeszcze dwa lata temu - ocenia architekt.
Koszt budowy nowej pierzei nie może przekroczyć 50 mln zł, natomiast na zagospodarowanie płyty rynku przeznaczono 13 mln zł. Termin składania projektów mija 10 czerwca. Ratusz zyskał też potężne wsparcie biskupa, który opowiedział się przeciw powrotowi do historycznego wyglądu rynku, z kościołem w jego centralnym miejscu. - W aktualnej sytuacji, gdy wokół Starego Rynku w promieniu 500 metrów istnieją już trzy świątynie, zdolne zapewnić w pełni obsługę duszpasterską i zaspokoić wszystkie potrzeby w zakresie życia religijnego wiernych, nie tylko przynależących do parafii katedralnej i ojców jezuitów, ale i innych grup, nie zachodzi potrzeba, by powstała jeszcze jedna świątynia - wykłada stanowisko biskupa Jana Tyrawy rzecznik diecezji bydgoskiej, ks. Sylwester Warzyński. - Budynek kościoła bowiem ma sens, o ile służy kultowi i innym świętym czynnościom. Nie możemy również zgodzić się na to, by powstał budynek przypominający świątynię, ale który jednocześnie spełniłby inną rolę, na przykład muzeum, czy sali wystawowej lub koncertowej. Byłoby to gorszące świadectwo desakralizacji naszych czasów i naszej kultury.
<!** reklama>To cios dla bydgoszczan, którzy upominali się o odbudowę jednego z symboli miasta. - Z pełnym szacunkiem i pokorą przyjmuję to stanowisko - mówi radny Stefan Pastuszewski. - Jest w nim dużo racji, ale nie uwzględnia wszystkich aspektów. Między innymi tego, że działka na której posadowiono świątynię została ofiarowana przez bydgoszczan, by upamiętnić zwycięstwo Kościoła nad jego przeciwnikami. Ten testament przodków musimy uszanować. Nie bierze się także pod uwagę możliwości wykorzystania stosunkowo niewielkiej bryły kościoła na przykład przez zgromadzenia zakonne. Mam nadzieję, że ta opinia nie zamyka dyskusji.