Na zjazd kupców przybył... prezes Pomorskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Wiesław Gęsikowski, prywatnie: mąż szefowej Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Handlu i Usług.
W ręku dzierżył trzy mandaty, przekazane mu przez wspierających żonę delegatów. Za nim stąpali: siostra Małgorzaty Gęsikowskiej z dwoma mandatami oraz córka i zięć, uzbrojeni w trzy kolejne. Razem rodzina Gęsikowskiej mogła oddać 8 głosów przeciw jej odwołaniu. Nie wystarczyło!
<!** reklama>
Ponad pół roku trwała batalia o pozbawienie Małgorzaty Gęsikowskiej funkcji prezesa Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Handlu i Usług. Kupcy zarzucali jej psucie wizerunku organizacji, niegospodarność i prywatę (pisaliśmy o tym w publikacjach: „Rokosz w kupieckim zrzeszeniu” i „Pani prezes już dziękujemy”) Próbowali ją odwołać, zorganizowali nawet happening z wieńcami pożegnalnymi... Wydawała się niezatapialna. Statut zrzeszenia stanowił, że wniosek o odwołanie prezesa musi poprzeć komisja rewizyjna, tymczasem jej szef Stanisław Jańczak stał murem za Gęsikowską. Dopiero zmiana statutu umożliwiła kupcom zwołanie Nadzwyczajnego Zjazdu Delegatów K-PZHiU i odwołanie szefowej. Doszło do tego przedwczoraj. Było gorąco, hałaśliwie, a momentami... zabawnie.
<!** Image 3 align=none alt="Image 177349" sub="Przeciw odwołaniu Małgorzaty Gęsikowskiej głosują: jej mąż, prezes PSM Wiesław Gęsikowski z trzema mandatami (pierwszy z lewej ), zięć pani prezes z jednym głosem i siostra z dwoma. W rogu (koło wieszaka) - jej córka.
Fot. Grażyna Ostropolska">
- Ciężko było - przyznaje wiceprezes Jan Sielski, który przewodniczył zgromadzeniu. - Małgorzata Gęsikowska pojawiła się na zjeździe w otoczeniu męża, siostry, córki i zięcia. Celowo wprowadzali chaos i dezorganizację, nie chcieli dopuścić do głosowania. Wiesław Gęsikowski bez przerwy miał jakieś uwagi, sugerował, że nie znamy regulaminu, obrażał mnie i innych - wspomina Sielski. Inni też nie kryją oburzenia. - Państwo Gęsikowscy zaprezentowali ogromną butę, zachowywali się tak, jakby K- PZHiU było ich własnością - twierdzą kupcy.
Udało się przebrnąć przez regulaminowe procedury i odwołać Małgorzatę Gęsikowską z funkcji prezesa, i wtedy zaczęły się prawdziwe... schody.
- Gęsikowska zamknęła się w pokoju, zajmowanym przez jej prywatną firmę „MaGe-MeGi” i nie chciała przyjąć wypowiedzenia od przewodniczącej Rady Kupieckiej K-P ZHiU Lilianny Miszczyk. - Pukam do drzwi, proszę, by je odebrała, a ona wydzwania do prawników i krzyczy do słuchawki: „robią mi blokadę, nie mogę wyjść z firmy! - wspomina pani Lilianna. Potem robi się jeszcze ciekawiej: - Małgorzata Gęsikowska staje w drzwiach, odbiera wypowiedzenie i nie wie, co robić, bo mąż krzyczy: „nie podpisuj!”, a córka: „podpisz, to się uśmiejemy przy obiedzie” - opowiadają świadkowie tego zdarzenia. W końcu Gęsikowska się podpisuje i oznajmia, że wypowiedzenie jest bezskuteczne, bo ona jest... na zwolnieniu lekarskim. - Jej mąż oświadcza, że żona nie musi go okazywać, bo ma prawo dostarczyć zwolnienie w ciągu trzech dni - relacjonuje Lilianna Miszczyk
- Ciekawe, czy 17 sierpnia Wiesław Gęsikowski też był na lekarskim zwolnieniu, skoro zamiast kierować Pomorską Spółdzielnią Mieszkaniową, był z żoną na zjeździe K-P ZHiU? - pytają kupcy.
Przypominają, że Gęsikowska na zjeździe długo przemawiała i nie wyglądała na chorą, ani o chorobie nie wspominała. - O zwolnieniu lekarskim poinformowała nas dopiero po zjeździe - mówią.
Wczoraj Małgorzata Gęsikowska zadzwoniła do dyrektora biura informując, że to ona nadal jest prezesem, ale nikt się tym nie przejął. Podczas zjazdu wybrano nowego prezesa. Został nim dotychczasowy członek Rady Kupieckiej Krzysztof Hadrysiak.
Na prowadzonym przez K- PZHiU targowisku w Fordonie informację o odwołaniu Gęsikowskiej przyjęto owacjami. - Cieszymy się, że wreszcie odeszła! - mówi Ewa Simińska.
PS Z Małgorzatą Gęsikowską nie udało się nam skontaktować. Telefonu komórkowego nie odbierała.