Z Fordonu, z okolic Ikei, na ulicę Ku Wiatrakom jechałam trzy i pół godziny - mówi pani Teresa, która w poniedziałek do domu z pracy wróciła koło godziny 20. - Zrezygnowałam z podjeżdżania al. Lecha Kaczyńskiego, widząc co tam się dzieje. Auta nie mogły podjechać, niektórzy rezygnowali i zawracali pod prąd. Ostatecznie udało mi się podjechać przy szpitalu "Biziela", ledwo przecisnęłam się między ciężarówkami, które nie mogły wjechać na górę.
Komunikacyjny paraliż W Bydgoszczy trwał do godzin wieczornych. Jak informował nas jeszcze około godziny 14.00 Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP, na ulicach miasta w ciągu dnia pracowało 17 pługo-solarek. Opady śniegu, niska temperatura i silny wiatr spowodowały jednak, że śnieg zalegał na wielu trasach. Jeszcze we wtorek (9 lutego) rano na drogach było sporo śniegu i błota pośniegowego.
W poniedziałek, około godziny 17 sprawdziliśmy jak sytuacja wygląda na al. Lecha Kaczyńskiego. Korek ciągnął się przez most Kazimierza Wielkiego, aż do skrzyżowania z Fordońską. Kierowcy mieli duży kłopot z podjechaniem pod al. Kaczyńskiego. Wielu stawało na boku drogi.
Z wjeżdżania do góry na ul. Sandomierską większość kierowców rezygnowała. Ci, którzy próbowali, musieli się sporo nagimnastykować... (zobacz wideo).

